Ukraina chce sprowokować nową wojnę Rosji z Gruzją?

W Tbilisi oskarżają Kijów o próbę wywołania konfliktu na Kaukazie. – Chciałbym zobaczyć dowody – komentuje dla „Rz” były szef gruzińskiej dyplomacji i obrony.

Publikacja: 07.02.2024 20:37

Irakli Kobachidze

Irakli Kobachidze

Foto: AFP

Zaczęło się od poniedziałkowego komunikatu Służby Bezpieczeństwa Państwowego Gruzji (SUS) o przechwyceniu na granicy z Turcją ładunków wybuchowych typu C4 (składające się z heksogenu). Miały być ukryte w akumulatorach samochodowych i trafiły do Gruzji z Odessy, pokonując po drodze Rumunię, Bułgarię i Turcję. Z informacji tych wynika, że trzy ładunki wybuchowe miały docelowo trafić do rosyjskiego Woronieża, a inne trzy do Tbilisi.

Gruzińska SUS oskarżyła o to urodzonego w Batumi obywatela Ukrainy Andrija Sz. Mężczyzna w 2020 roku kandydował w Odessie w wyborach samorządowych z ramienia prezydenckiej partii Sługa Narodu. Według gruzińskich służb antyterrorystycznych transport miało organizować siedmiu obywateli Gruzji, trzech Ukraińców i dwóch Ormian. Ale tylko Andrij Sz., jak zakładają w Tbilisi, wiedział, co tak naprawdę znajduje się w akumulatorach.

Czytaj więcej

Nagła dymisja premiera Gruzji. Ma go zastąpić szef Gruzińskiego Marzenia

Szybko zareagowała ukraińska ambasada w Tbilisi, która poprosiła gruzińską stronę, aby „wstrzymać się z upolitycznieniem tej sprawy”. Ukraińscy dyplomaci zapewniali, że Kijów weryfikuje wszystkie informacje i „wyjaśnia wszystkie okoliczności”. Ukraińska strona zadeklarowała też chęć współpracy z gruzińskimi organami ścigania.

Gruzja zarzuca Ukrainie „próby wciągnięcia w wojnę”

Z „upolitycznieniem” sprawy w Tbilisi jednak postanowili nie zwlekać. Głos zabrał Irakli Kobachidze (do niedawna był przewodniczącym rządzącej partii Gruzińskie Marzenie), który już wkrótce ma objąć stanowisko premiera. – Jeżeli ktoś z zagranicy próbuje przekształcić Gruzję w przedmiot rosyjskiej agresji, jest to bardzo poważne i niepokojące. I jeszcze raz potwierdza to, że wysokiej rangi urzędnicy rządu ukraińskiego otwarcie mówili o tym, że chcieliby i prawdopodobnie nadal chcą drugiego frontu w naszym kraju – mówił Kobachidze cytowany przez Echo Kavkaza.

Inny prominentny działacz Gruzińskiego Marzenia (i przyszły lider frakcji) Mamuka Mdinaradze zarzucił władzom Ukrainy „próbę oskarżenia Gruzji o organizację zamachów na terenie Rosji”. Zareagował wiceszef komisji zagranicznej rosyjskiej Dumy Aleksiej Czepa, twierdząc, że Moskwa „powinna podziękować Tbilisi za przechwycenie ukraińskiej bomby” i zweryfikować, czy Rumunia, Bułgaria i Turcja „celowo przepuściły ładunek”.

– Widziałem tylko to, co pokazała służba bezpieczeństwa, i nie mam podstaw, by im nie wierzyć. Jakiś ładunek wybuchowy rzeczywiście został znaleziony. To nieprzyjemny incydent. Chciałbym jednak zobaczyć dowody. Bo bezpodstawne oskarżanie władz ukraińskich będzie znów godziło w nasze relacje – mówi „Rzeczpospolitej” Gela Beżuaszwili, były szef dyplomacji i obrony Gruzji. Przypomina, że relacje gruzińsko-ukraińskie od lat zatruwa sprawa więzionego w Tbilisi byłego prezydenta Micheila Saakaszwilego. Posiada również ukraińskie obywatelstwo i o jego uwolnienie od dłuższego czasu walczą w Kijowie. A to, jak wskazuje nasz rozmówca, wywołuje „irytację władz Gruzji”.

Czytaj więcej

Armenia: Nie możemy już polegać na Rosji w zakresie potrzeb wojskowych i obronnych

– Od dwóch lat w rządzie, parlamencie i prorządowych mediach wmawiają Gruzinom, że ktoś chce ich wciągnąć do wojny. A wojny nikt nie chce, bo wiemy, czym jest. Ludzie się tego boją i są polityczne siły, które wykorzystują ten strach. Moim zdaniem to wielki błąd, ale widocznie im się to opłaca. Zwłaszcza że jesienią mamy wybory parlamentarne – twierdzi Beżuaszwili.

Sceptyczny wobec zarzutów władz gruzińskich pod adresem Kijowa jest też Wojciech Wojtasiewicz, analityk PISM ds. Kaukazu Południowego. – To kontynuacja antyukraińskiej i antyzachodniej retoryki, która od dłuższego czasu płynie z Tbilisi. W październiku ubiegego roku służby specjalne Gruzji oskarżały amerykańską agencję USAID i współpracujące z nią gruzińskie organizacje pozarządowe o przygotowanie zamachu stanu w Gruzji – mówi „Rzeczpospolitej” Wojtasiewicz. – Gruzińskie Marzenie wmawia obywatelom, że jest jedyną władza, za rządów której nie ma wojny. Za Gamsachurdii była wojna, za Szewardnadzego i Saakaszwilego też. I część Gruzinów to kupuje – dodaje.

Zaczęło się od poniedziałkowego komunikatu Służby Bezpieczeństwa Państwowego Gruzji (SUS) o przechwyceniu na granicy z Turcją ładunków wybuchowych typu C4 (składające się z heksogenu). Miały być ukryte w akumulatorach samochodowych i trafiły do Gruzji z Odessy, pokonując po drodze Rumunię, Bułgarię i Turcję. Z informacji tych wynika, że trzy ładunki wybuchowe miały docelowo trafić do rosyjskiego Woronieża, a inne trzy do Tbilisi.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
„Tylko my możemy zatrzymać brunatne siły w Europie”. Konwencja wyborcza Lewicy
Polityka
Rosja i Iran mają sposoby na zachodnie sankcje
Polityka
Król Karol III wraca do publicznych wystąpień. Komunikat Pałacu Buckingham
Polityka
Kto przewodniczącym Komisji Europejskiej: Ursula von der Leyen, a może Mario Draghi?
Polityka
Władze w Nigrze wypowiedziały umowę z USA. To cios również w Unię Europejską