Napięcie rośnie w mołdawskiej stolicy, gdzie od środy nie ustają antyrządowe protesty. W niedzielę na kilkudziesięciotysięcznym wiecu opozycja powołała Komitet Ocalenia Narodowego i postawiła rządzącym ultimatum. Jeżeli do czwartku mianowany kilka dni temu na stanowisko premiera Pavel Filip nie poda się do dymisji i nie zostaną ogłoszone przedterminowe wybory parlamentarne, zostaną zablokowane wszystkie najważniejsze drogi krajowe oraz dworce i lotnisko w Kiszyniowie. Domagają się także dymisji szefa Centralnej Komisji Wyborczej, mołdawskiego odpowiednika Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, prokuratora generalnego oraz rządowego Biura Antykorupcyjnego. To, że dużo potrafią, protestujący udowodnili już w środę, kiedy wdarli się do budynku mołdawskiego parlamentu, po czym wycofali się na polecenie swoich przywódców.
Lata bezczynności
Mołdawia, którą od 2009 roku rządzi proeuropejska koalicja, wielokrotnie była chwalona przez Brukselę i stawiana jako przykład innym postradzieckim krajom. Wbrew naciskom Moskwy w listopadzie 2013 roku mołdawskie władze podpisały umowę stowarzyszeniową z Unią Europejską, z której zrezygnował ówczesny prezydent Ukrainy Wiktor Janukowycz. Uwieńczeniem tej polityki było zniesienie przez Brukselę w kwietniu 2014 roku obowiązku wizowego dla obywateli Mołdawii. Od tamtej pory Mołdawianie jako jedyni spośród wszystkich mieszkańców dawnego Związku Radzieckiego (nie licząc krajów bałtyckich) mogą swobodnie wjeżdżać do Europy.
Mołdawscy eksperci wskazują, że było to ostatnie osiągnięcie rządzącej proeuropejskiej koalicji. – Przez pierwsze trzy lata rządzący aktywnie przeprowadzali reformy. Jednak później nastąpił okres bezczynności, korupcji i pogarszających się standardów życia. W ciągu tylko ostatniego roku w Mołdawii zmieniło się trzech premierów, a przez trzy miesiące w kraju wcale nie było szefa rządu – mówi „Rz" Nicu Popescu, mołdawski politolog i były doradca siedzącego obecnie w więzieniu premiera Vlada Filata, którego czeka proces o korupcję. To jego dymisja w kwietniu 2013 roku zapoczątkowała trwający do dziś kryzys polityczny. Od tamtej pory w Mołdawii zmieniło się już sześciu szefów rządu. Oliwy do ognia dolała afera, która wybuchła pod koniec 2014 roku.
Skradziony miliard
Mołdawskie społeczeństwo dowiedziało się wtedy, że za rządów Filata wyprowadzono z krajowych banków ponad 1 mld euro. Opozycja twierdzi, że to były premier miał przywłaszczyć część tych pieniędzy przy pomocy lokalnego oligarchy Władimira Plahotniuka, który jest również przyjacielem powołanego w środę premiera Filipa. Będąc wiceprzewodniczącym Partii Demokatycznej (należy do rządzącej koalicji), Plahotniuk jest jednym z najbogatszych obywateli Mołdawii i właścicielem czterech stacji telewizyjnych.
Z poufnego raportu firmy konsultingowej Kroll cytowanego przez PAP wynika, że pieniądze wyprowadzono za pomocą fikcyjnych pożyczek i transferów poprzez sieć rosyjskich spółek z siedzibą w Wielkiej Brytanii. Ostatecznie środki te miały trafić do banków na Łotwie.