Mołdawia o krok od chaosu

Opozycja stawia władzom ultimatum: przedterminowe wybory parlamentarne albo paraliż kraju.

Aktualizacja: 26.01.2016 12:41 Publikacja: 25.01.2016 20:11

Zwolennicy opozycyjnego ruchu „Godność i Prawda” manifestują przed siedzibą rządu w Kiszyniowie

Zwolennicy opozycyjnego ruchu „Godność i Prawda” manifestują przed siedzibą rządu w Kiszyniowie

Foto: PAP/EPA

Napięcie rośnie w mołdawskiej stolicy, gdzie od środy nie ustają antyrządowe protesty. W niedzielę na kilkudziesięciotysięcznym wiecu opozycja powołała Komitet Ocalenia Narodowego i postawiła rządzącym ultimatum. Jeżeli do czwartku mianowany kilka dni temu na stanowisko premiera Pavel Filip nie poda się do dymisji i nie zostaną ogłoszone przedterminowe wybory parlamentarne, zostaną zablokowane wszystkie najważniejsze drogi krajowe oraz dworce i lotnisko w Kiszyniowie. Domagają się także dymisji szefa Centralnej Komisji Wyborczej, mołdawskiego odpowiednika Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, prokuratora generalnego oraz rządowego Biura Antykorupcyjnego. To, że dużo potrafią, protestujący udowodnili już w środę, kiedy wdarli się do budynku mołdawskiego parlamentu, po czym wycofali się na polecenie swoich przywódców.

Lata bezczynności

Mołdawia, którą od 2009 roku rządzi proeuropejska koalicja, wielokrotnie była chwalona przez Brukselę i stawiana jako przykład innym postradzieckim krajom. Wbrew naciskom Moskwy w listopadzie 2013 roku mołdawskie władze podpisały umowę stowarzyszeniową z Unią Europejską, z której zrezygnował ówczesny prezydent Ukrainy Wiktor Janukowycz. Uwieńczeniem tej polityki było zniesienie przez Brukselę w kwietniu 2014 roku obowiązku wizowego dla obywateli Mołdawii. Od tamtej pory Mołdawianie jako jedyni spośród wszystkich mieszkańców dawnego Związku Radzieckiego (nie licząc krajów bałtyckich) mogą swobodnie wjeżdżać do Europy.

Mołdawscy eksperci wskazują, że było to ostatnie osiągnięcie rządzącej proeuropejskiej koalicji. – Przez pierwsze trzy lata rządzący aktywnie przeprowadzali reformy. Jednak później nastąpił okres bezczynności, korupcji i pogarszających się standardów życia. W ciągu tylko ostatniego roku w Mołdawii zmieniło się trzech premierów, a przez trzy miesiące w kraju wcale nie było szefa rządu – mówi „Rz" Nicu Popescu, mołdawski politolog i były doradca siedzącego obecnie w więzieniu premiera Vlada Filata, którego czeka proces o korupcję. To jego dymisja w kwietniu 2013 roku zapoczątkowała trwający do dziś kryzys polityczny. Od tamtej pory w Mołdawii zmieniło się już sześciu szefów rządu. Oliwy do ognia dolała afera, która wybuchła pod koniec 2014 roku.

Skradziony miliard

Mołdawskie społeczeństwo dowiedziało się wtedy, że za rządów Filata wyprowadzono z krajowych banków ponad 1 mld euro. Opozycja twierdzi, że to były premier miał przywłaszczyć część tych pieniędzy przy pomocy lokalnego oligarchy Władimira Plahotniuka, który jest również przyjacielem powołanego w środę premiera Filipa. Będąc wiceprzewodniczącym Partii Demokatycznej (należy do rządzącej koalicji), Plahotniuk jest jednym z najbogatszych obywateli Mołdawii i właścicielem czterech stacji telewizyjnych.

Z poufnego raportu firmy konsultingowej Kroll cytowanego przez PAP wynika, że pieniądze wyprowadzono za pomocą fikcyjnych pożyczek i transferów poprzez sieć rosyjskich spółek z siedzibą w Wielkiej Brytanii. Ostatecznie środki te miały trafić do banków na Łotwie.

Sprawa skradzionego miliarda stała się poważnym problemem dla Brukseli. Do dziś nie została ona wyjaśniona, a zamieszani w nią politycy rządzącej koalicji skompromitowali ideę europejskiej integracji Mołdawii.

– W wyniku tej afery proeuropejskie partie straciły zaufanie społeczeństwa. Brak tego poparcia odziedziczył nowo wybrany rząd – mówi „Rzeczpospolitej" mołdawski politolog Cornel Ciurea z Instytutu Rozwoju i Inicjatyw Społecznych „Viitorul".

Niebezpieczny układ

Początkowo na czele protestów stała prozachodnia platforma obywatelska Godność i Prawda, która od miesięcy domaga się przedterminowych wyborów parlamentarnych. Po tym jak w środę mołdawski parlament zatwierdził nowego premiera, do protestów dołączyły prorosyjskie Nasza Partia i Partia Socjalistów. Wszystko dlatego, że za kandydaturą Filipa głosowało 57 ze 101 deputowanych mołdawskiego parlamentu, ale w momencie głosowania na sali obecnych było jedynie 68 parlamentarzystów. Opozycja twierdzi, że został on wybrany na polecenie oligarchy Plahotniuka.

– Z tej sytuacji nie ma jednego słusznego wyjścia. Przedterminowe wybory parlamentarne będą oznaczały przejęcie władzy przez prorosyjskie siły, ponieważ mają one obecnie duże poparcie społeczeństwa. Rządzącą koalicję popiera dzisiaj jedynie około 15 proc. Mołdawian – twierdzi Popescu. – Nie można jednak pozostawić wszystkiego tak, jak jest, ponieważ wywoła to jeszcze większe protesty – dodaje.

Zwłaszcza gdy polityczny kryzys w Mołdawii zostanie wykorzystany przez trzecie siły. – Rosja próbuje zdestabilizować sytuację w naszym kraju i nie można wykluczyć rozwiązania siłowego – twierdzi Ciurea.

Zarówno Unia Europejska, jak i Stany Zjednoczone nawołują do zawarcia pokojowego porozumienia. – Europejscy dyplomaci muszą mieć kontakt ze wszystkimi stronami konfliktu. Powinniśmy zorganizować spotkanie w tej sprawie w ramach Partnerstwa Wschodniego – mówi „Rz" Paweł Kowal, były wiceszef polskiego MSZ. – Unia Europejska nie powinna się tam kojarzyć wyłącznie z popieraniem jednej partii politycznej – dodaje.

Polityka
Donald Trump Człowiekiem Roku tygodnika "Time"
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Polityka
Donald Tusk po spotkaniu z Emmanuelem Macronem: To wyborcy będą wybierali prezydentów, a nie Putin
Polityka
Europejczycy za nowym otwarciem brytyjsko-unijnym. Pod wpływem Trumpa i Putina
Polityka
Prezydent Korei Płd. przerywa milczenie. Tłumaczy, dlaczego wprowadził stan wojenny
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Polityka
Dyrektor FBI rezygnuje. Donald Trump nie kryje radości