Łukasz Warzecha: Referendum. Pomysł Monty Pythona

PiS chce sprowokować fanatycznych zwolenników opozycji.

Publikacja: 16.08.2023 03:00

Łukasz Warzecha: Referendum. Pomysł Monty Pythona

Foto: PAP/Marian Zubrzycki

Po co władza wymyśliła sobie, że zapyta obywateli w referendum, czy chcą likwidacji płotu na granicy polsko-białoruskiej? Dość dziwne przecież pytanie, bo dotyczące sprawy obronności państwa oraz konstrukcji, która kosztowała już polskiego podatnika – uwaga – dobrze ponad 1,5 mld zł. Czy gdyby wynik referendum okazał się wiążący, a głosujący zdecydowaliby, że płotu nie chcą, to rząd by go posłusznie rozebrał, wydając na to kolejny miliard? W zasadzie – powinien.

Ale czy wiedzą państwo, że za niepodporządkowanie się wynikowi wiążącego referendum właściwie nic władzy nie grozi? I nie jest to jedyna kwestia, która pozostaje w związku z referendum niejasna.

Czytaj więcej

Marek Migalski: Referendum trzeba ośmieszyć

Najpierw jednak wyjaśnijmy, po co czwarte pytanie. Otóż rządzący chcą ewidentnie sprowokować najbardziej fanatycznych zwolenników opozycji i sprawić, że zamiast referendum zbojkotować, ulegliby pokusie zagłosowania przeciwko płotowi, tym samym dokładając się do frekwencji i zbliżając referendum do wyniku wiążącego, czyli ponad połowy uprawnionych do głosowania.

Tymczasem okazuje się, że wokół prawnych aspektów referendum jest mnóstwo wątpliwości. Podstawowa kwestia to sposób liczenia frekwencji.

Czytaj więcej

Jak ma postąpić wyborca, który nie chce wziąć udziału w referendum?

Czy ważna będzie liczba kart pobranych czy wyjętych z urny – co nie musi być tożsame? Z ustawy wynika wprost, że liczą się karty wyjęte z urny, a nie pobrane, ale niektórzy prawnicy uważają inaczej.

Ma to znaczenie, bo spora liczba wyborców może się połapać, że zostali „wrobieni” w głosowanie w absurdalnym referendum, dopiero po pobraniu kart, które będą im niechybnie wciskane obok kart do głosowania w wyborach. Wtedy będą chcieli z głosowania zrezygnować, tyle że gdyby liczyła się liczba kart pobranych – nic im to już nie da. Pobrali karty, a więc podnieśli frekwencję.

Ale nawet gdyby okazało się, że liczą się karty wyjęte z urn, a nie pobrane, to wyborca, który kartę już pobrał, ale nie chce jej wrzucać do urny, praktycznie nie ma co z nią zrobić. Jeśli wyniesie ją z lokalu, popełni przestępstwo z art. 497a kodeksu wyborczego. Jeśli ją podrze – podpadnie pod art. 248 kodeksu karnego (choć nawet i o to są spory). Oddanie nieważnego głosu też nic nie da, bo nieważny głos na ważnej karcie liczy się wciąż jako udział w wyborach. Karty zaś unieważnić się nie da bez jej zniszczenia – i kółko się zamyka.

Czytaj więcej

Tomasz Krzyżak: Referendum absurdów. Po co straszyć czymś, czego nikt nie postuluje?

Jedyny pewny sposób, żeby w referendum nie brać udziału, to niepobranie karty. Do wielu może to jednak nie dotrzeć.

Do tego typu wątpliwości PiS ma zapewne stosunek równie pełen dezynwoltury co do układania pytań. Na przykład pytanie pierwsze – o „wyprzedaż” przedsiębiorstw państwowych – literalnie rzecz biorąc dotyczy… 18 – słownie: osiemnastu – przedsiębiorstw państwowych, ponieważ tylko tyle ich w Polsce jest zgodnie z ich definicją ustawową. Z tego połowa w likwidacji lub upadłości.

Referendum już teraz wygląda jak organizowane przez grupę Monty Pythona, a po jego przeprowadzeniu farsa może się przenieść do Sądu Najwyższego, który rozstrzyga o jego ważności.

Autor jest publicystą „Do Rzeczy”

Po co władza wymyśliła sobie, że zapyta obywateli w referendum, czy chcą likwidacji płotu na granicy polsko-białoruskiej? Dość dziwne przecież pytanie, bo dotyczące sprawy obronności państwa oraz konstrukcji, która kosztowała już polskiego podatnika – uwaga – dobrze ponad 1,5 mld zł. Czy gdyby wynik referendum okazał się wiążący, a głosujący zdecydowaliby, że płotu nie chcą, to rząd by go posłusznie rozebrał, wydając na to kolejny miliard? W zasadzie – powinien.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Sondaż: PiS z największym spadkiem. Rośnie Konfederacja
Polityka
Szkody wizerunkowe, gratka dla wywiadu. Specjaliści o asystentce Donalda Tuska
Polityka
Unia wszczyna procedurę nadmiernego deficytu wobec Polski
Polityka
Polityczne Michałki. Sejm rusza na wakacje a PSL z kontrofensywą, zaś Giertych przynosi KO „kontent rozliczeniowy”
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Polityka
Władysław Kosiniak-Kamysz: Jeden projekt w sprawie aborcji mógłby przejść