Marcin Przydacz, szef prezydenckiego Biura Polityki Międzynarodowej, zapytany został na antenie RMF FM o to, czy ambasador Polski w Moskwie powinien zostać odwołany. - Nie ma takich planów na tym etapie - powiedział. - MSZ wydało komunikat po decyzji strony rosyjskiej o zamknięciu agencji konsularnej. De facto została zamknięta jedna z placówek konsularnych Polski, która odpowiadała nie tylko za kwestie wizowe, ale przede wszystkim za kwestie miejsc pamięci. Strona polska rezerwuje sobie tutaj możliwość zastosowania kroków podobnych - dodał. - Musimy pamiętać, że Rosjanie w Polsce mają szereg innych placówek poza ambasadą. Są konsulaty w kilku polskich miastach. Zasada wzajemności jest absolutnie złotą zasadą w stosunkach międzynarodowych - podkreślił.
Polityk powiedział także, co się musi stać, żeby polski ambasador wrócił z Moskwy do Warszawy. - Obecność na miejscu ma swoją wartość - stwierdził. - Umówiliśmy się wspólnie – znaczy do tej pory była taka zasada – że będziemy się starali koordynować tego typu decyzje wspólnie z naszymi partnerami europejskimi. Chodzi o to, żeby nie było tak, że tylko Polska wycofuje swoich dyplomatów z Moskwy, podczas gdy inni partnerzy np. Niemcy, czy Francja, zostawiają - stwierdził. - Gdzieś tam być może próbują realizować jakiś dialog. Jesteśmy tam wszyscy jako UE. Albo w przyszłości wycofujemy wspólnie. Ale jak wiemy sytuacja bywa dynamiczna, może się to zmienić w każdym momencie - wyjaśnił szef prezydenckiego Biura Polityki Międzynarodowej.
Jak zaznaczył Przydacz, „obecność na miejscu ma swoją wartość dla wymiany informacji pomiędzy ambasadorami”. - Dyplomaci zachodnioeuropejscy, ale również inni, spotykają się wzajemnie ze sobą. Wymieniają się obserwacjami, analizami chociażby dotyczącymi sytuacji wewnętrznej. Nie sądzę, żeby tam była koncentracja na utrzymywaniu bliskich relacji politycznych z Rosją. Agresorem - podkreślił.
Czytaj więcej
Jak ocenił w rozmowie z Radiem ZET Marcin Przydacz, „klasa polityczna potrafi konstruktywnie rozmawiać o najważniejszych sprawach”.
Marcin Przydacz: Nie mamy sobie absolutnie niczego do zarzucenia
Marcin Przydacz mówił również o misji OBWE podczas wyborów w Polsce. - Jeśli czemukolwiek miałyby się przyglądać misje obserwacyjne w Polsce podczas ostatnich wyborów, to były na przykład takie wybory, w których okazało się, że jedna z partii, a konkretnie PSL, w jednym z okręgów miał niesamowicie wysokie wyniki - powiedział szef prezydenckiego Biura Polityki Międzynarodowej. - Tego typu momentom bym się przyglądał. Do tej pory nie było w Polsce problemu z przejrzystością. Wręcz przeciwnie. Zostały wprowadzone pewne rozwiązania prawne, które mają właśnie tę transparencję zapewnić - dodał. - Natomiast zaprzęganie Parlamentu Europejskiego przez polską opozycję, wzywanie OBWE, to wszystko ma na celu spowodowanie atmosfery jakiejś niepewności. I to jest cel polityczny polskiej opozycji - ocenił Przydacz.