Niemiecka gospodarka potrzebuje Chin

Berlin dąży do zmniejszenia ryzyka współpracy ekonomicznej z Pekinem bez narażania więzi handlowych, kluczowych dla niemieckich przedsiębiorstw.

Aktualizacja: 14.07.2023 06:23 Publikacja: 14.07.2023 03:00

Port śródlądowy w Duisburgu. Pierwszy w UE przystanek dla większości pociągów z towarami z Chin Sam

Port śródlądowy w Duisburgu. Pierwszy w UE przystanek dla większości pociągów z towarami z Chin Sam REEVES/AFP

Foto: SAM REEVES

Chiny są naszym partnerem, konkurentem oraz rywalem systemowym – oświadczyła Annalena Baerbock, szefowa MSZ, przedstawiając zatwierdzoną przez rząd w czwartek strategię działania wobec Chin. Dokładnie taką definicję prezentuje Unia Europejska.

Podstawową ideą liczącego 62 strony dokumentu jest ograniczenie ryzyka w stosunkach gospodarczych w celu wyeliminowania zależności od Chin, ale bez zrywania więzi z największym partnerem handlowym Niemiec.

Czytaj więcej

Hubert A. Janiszewski: Czy już czas uniezależnić się od Chin

Zmniejszenie ryzyka oznacza szukanie nowych źródeł dostaw rzadkich surowców oraz dywersyfikację łańcuchów dostaw. Baerbock mówiła, że niemiecka gospodarka potrzebuje Chin, co warunkuje konieczność dalszego rozwoju współpracy handlowej. Udowadniała też, że współpraca z Chinami nie pociąga za sobą zagrożeń dla demokratycznego systemu RFN. W całym dokumencie podkreśla się w wielu miejscach konieczność umiejscowienia niemieckiej strategii w kontekście unijnym.

Bez wrogości

Wszystko to oznacza, że Berlin daleki jest od traktowania Chin jako państwa wrogiego, lecz jako takiego, z którym można nadal prowadzić interesy mimo przewartościowań chińskiej polityki zagranicznej ostatnich lat.

Takie podejście ma dla niemieckiej gospodarki znaczenie kluczowe. Od siedmiu lat Chiny są dla zorientowanej eksportowo niemieckiej gospodarki najważniejszym partnerem handlowym. Nie ma więc mowy o jakimkolwiek politycznym ograniczaniu relacji handlowych z Pekinem. Mają co do tego pewne zastrzeżenia Amerykanie, wskazując na niebezpieczeństwo zbytniego uzależnienia od Chin. Kanclerz Scholz nie ustaje w zapewnieniach, że nie ma mowy o powstaniu nowej jednostronnej zależności. – Wyciągnęliśmy wnioski z tego, co zrobiła Rosja – uspokajał w przeddzień swej wizyty w Pekinie w listopadzie ubiegłego roku. Był wtedy pierwszym gościem Xi Jinpinga po pandemii. Towarzyszyła mu liczna delegacja przemysłu, którego zaangażowanie w Chinach determinowało w ostatnich dekadach niemiecką politykę wobec tego kraju. W czasie 16 lat swych rządów Angela Merkel gościła w Chinach 12 razy, zawsze w licznym towarzystwie przedstawicieli biznesu.

Czytaj więcej

Chiny uderzają w Zachód. Tymi rzadkimi surowcami trzymają go za gardło

Inaczej wyglądała już wizyta pani Baerbock wiosną tego roku, która upomniała się o prawa człowieka w niespotykany do tej pory sposób. A na Tajwanie gościła minister edukacji i badań naukowych Bettina Stark-Watzinger. Była to pierwsza od ćwierćwiecza oficjalna wizyta członka niemieckiego rządu na wyspie, którą Pekin uważa za część Chińskiej Republiki Ludowej. Był to też wyraźny sygnał zmian w polityce wobec Chin rządu Olafa Scholza. W takiej atmosferze odbyły się niemiecko-chińskie konsultacje międzyrządowe w Berlinie w czerwcu.

Cień Rosji

– Bez rosyjskiej agresji na Ukrainę uwrażliwienie na Chiny przebiegałoby znacznie wolniej. Wojna z Rosją była zatem z pewnością katalizatorem nowego podejścia do Chin, które jest bardziej zorientowane na bezpieczeństwo i ryzyka. Jednak współzależność niemieckiej gospodarki z Chinami, zależność od chińskiego rynku, od importu i funkcjonujących łańcuchów dostaw jest znacznie wyższa niż w przypadku Rosji. Kluczowym słowem nie jest zatem decoupling, ale derisking, czyli nie zakończenie kooperacji, ale redukcja ryzyka – tłumaczy „Rzeczpospolitej” Kai-Olaf Lang, ekspert berlińskiego think tanku Wissenschaft und Politik.

Jego zdaniem zgodnie z nową strategią Niemcy zachowują pole manewru, utrzymają współpracę, ale podejmują środki ostrożności, aby stać się mniej podatnymi na zagrożenia. W jego opinii, o ile nie wybuchnie poważny konflikt z Chinami, niemiecką politykę cechować będzie przyspieszona ewolucja, ale nie zerwanie więzi.

Na to Niemiec po prostu nie stać, nawet w sytuacji, gdy niemiecka zależność od chińskiego rynku, importu i łańcuchów dostaw jest znacznie wyższa, niż było to w przypadku Rosji. Wartość wymiany handlowej wyniosła w roku ubiegłym 299 mld euro przy niemieckim deficycie 85 mld euro. 9,8 proc. niemieckiego eksportu jedzie do Chin. Monachijski instytut IFO obliczył, że „reshoring”, czyli przeniesienie produkcji z powrotem do Niemiec, doprowadziłoby do spadku PKB o około 9,7 procent. Z drugiej strony Chiny poniosłyby tylko stratę w wysokości 0,17 proc. W Berlinie nikt o tym nie myśli.

Chiny są naszym partnerem, konkurentem oraz rywalem systemowym – oświadczyła Annalena Baerbock, szefowa MSZ, przedstawiając zatwierdzoną przez rząd w czwartek strategię działania wobec Chin. Dokładnie taką definicję prezentuje Unia Europejska.

Podstawową ideą liczącego 62 strony dokumentu jest ograniczenie ryzyka w stosunkach gospodarczych w celu wyeliminowania zależności od Chin, ale bez zrywania więzi z największym partnerem handlowym Niemiec.

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Rozszerzenie UE w polu zainteresowania nowego polskiego komisarza
Polityka
Kamala Harris na prezydenta USA? Barack Obama przerwał milczenie
Polityka
Unia Europejska przekaże Ukrainie zyski z zamrożonych aktywów Rosji. Ursula von der Leyen: Nie ma lepszego symbolu
Polityka
Mariusz Kamiński w europarlamencie. „Panie komisarzu, pan jest głuchy i ślepy?”
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Polityka
Nigeryjski pomysł na protesty. Policja konfiskuje opony w całym kraju