To jedno z najpoważniejszych starć w sprawie strategii, jaką należy wdrażać przeciwko Rosji od wybuchu wojny prawie półtora roku temu. W październiku kanclerz Olaf Scholz ogłosił inicjatywę Sky Shield, system obrony przeciwrakietowej, mający objąć całą zjednoczoną Europę. Inicjatywa zaskoczyła Paryż, odwołano francusko-niemieckie konsultacje międzyrządowe.
Berlin zdołał przekonać do swojego projektu już 16 innych krajów, w tym Wielką Brytanię, Szwecję, Finlandię i państwa bałtyckie. Francja jednak do niego nie przystąpiła, podobnie jak Polska i Włochy.
Czytaj więcej
Prezydent Francji chce, aby Warszawa dołączyła do dyrektoriatu Unii, jaki tworzy Paryż i Berlin. To wymagałoby jednak zmiany władzy w naszym kraju, bo dziś polityki PiS właściwie nic nie łączy z Francuzami i Niemcami.
Za niemiecką inicjatywą kryje się inna logika, niż chcieliby Francuzi. - Stawiamy na możliwie szybkie zabezpieczenie europejskiej przestrzeni powietrznej. Kontrakty dla niemieckich czy europejskich firm mają tu mniejsze znaczenie - mówią „Rz” niemieckie źródła dyplomatyczne.
Co prawda kilka dni temu rząd w Berlinie zawarł z rodzimym koncernem Diehl zamówienie warte 900 mln euro na zakup wyrzutni antyrakietowych krótkiego zasięgu IRIS-T. Jednak wyrzutnie średniego zasięgu (Patrioty) dostarczy amerykański Raytheon, podczas gdy pociskami dalekiego zasięgu będę izraelskie Arrow 3.