Wiadomo już, jakie są przyczyny piątkowej katastrofy kolejowej niedaleko Balasore w indyjskim stanie Orisa. Obecnie trwają poszukiwania winnych. Premier Narendra Modi domaga się surowego ich ukarania. Do akcji wkroczyło CBI, czyli Centralne Biuro Śledcze, agencja rządowa zajmująca się przestępstwami o szczególnym znaczeniu.
Krytykuje to gwałtownie opozycja, domagając się rzeczowej analizy przyczyn katastrofy, czym powinny się zająć odpowiednie władze, a nie CBI, której zadaniem nie jest walka z przestępczością. Mallikarjun Kharge, przywódca głównej partii opozycyjnej, Indyjskiego Kongresu Narodowego (INC), wysłał w tej sprawie list do premiera, który nie czuje się jednak zobowiązany do odpowiedzi.
Czytaj więcej
We wschodnich Indiach zderzyły się dwa pociągi - pasażerki i osobowy. Na miejsce wypadku wysłano ponad 200 karetek. Ponad 2 tys. ratowników szuka ofiar w zmiażdżonych wagonach.
Rządzący Indiami od 2014 roku premier oraz jego hinduistyczne ugrupowanie Indyjska Partia Ludowa (BJP) przygotowuje się do wyborów parlamentarnych wiosną przyszłego roku i nie ma zamiaru wdawać się w polemikę na temat bezpieczeństwa na liczących ponad 60 tys. km długości liniach kolejowych. Znalezienie winnego powinno załatwić sprawę.
Szybkie pociągi
Z informacji kolei wynika, że zawiódł system sygnalizacji, co sprawiło, iż Coromandel Express, którym podróżowało prawie dwa tysiące osób, skierowany został na tor zajęty już przez pociąg towarowy. Wykolejone w wyniku zderzenia wagony znalazły się na sąsiednim torze, w które wjechał inny pociąg. Zginęło w sumie co najmniej 275 osób, ponad tysiąc zostało rannych. Nadal nie udało się zidentyfikować setki ciał rozczłonkowanych i zdeformowanych. W poniedziałek tory już naprawiono i przywrócono ruch na miejscu zdarzenia.