Różański skomentował doniesienia polskich służb o odnalezieniu "niezidentyfikowanego obiektu wojskowego" pod Bydgoszczą.
- To zdarzenie poddaje pod wątpliwość deklaracje, które usłyszeliśmy w październiku, gdy pan minister Mariusz Błaszczak przekonywał, że mamy wielowarstwowa obronę powietrzną. Okazuje się, że przez 500 km nad Polską może przemieszczać się "niezidentyfikowany obiekt wojskowy". A potem przez kilka miesięcy nie możemy zlokalizować tego, gdzie upadł ten pocisk. Nie wierzę w to, że ten pocisk do tej pory nie został zidentyfikowany. Mamy specjalistów, którzy mogą ocenić co to jest za broń. Wszystko wskazuje na to, że był to rosyjski pocisk, który nie był pierwotnie wystrzelony w stronę Polski. Rosjanie musieli stracić nad nim kontrolę - stwierdził wojskowy.
Najlepiej wychodzą nam zdjęcia na tle sprzętu wojskowego i werbalne deklaracje
Zdaniem generała, "gwarantem bezpieczeństwa Polski jest NATO i jego systemy obronne".
- Trudno jest dzisiaj przyjmować tłumaczenia dowódcy operacyjnego, który twierdzi, że "śledzono jakiś obiekt, który przemieszczał się na terytorium Polski 16 grudnia". To tłumaczenie jest wysoce nieprofesjonalne. Jeżeli pocisk rzeczywiście był na terytorium Polski i był on śledzony przez systemy obronne, a nie zostały podjęte żadne działania, żeby go zneutralizować, to świadczy to o niekompetencji tych, którzy odpowiadają za nasze bezpieczeństwo - podkreślił prezes fundacji Stratpoints.