– Ze względu na wyraz szacunku wobec środowiska, które reprezentuję, chciałbym poprosić o ograniczenie na przynajmniej trzy minuty szeptów i rozmów. Chciałbym również poprosić tych, którzy nie streamują, o nieprzeglądanie telefonu komórkowego przez chociaż te trzy minuty – w ten sposób swoje przemówienie podczas posiedzenia Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży rozpoczął w październiku ubiegłego roku Grzegorz Płaczek. Jest fotografem ślubnym, który od czasu wybuchu pandemiii Covid-19 zyskał spory rozgłos w internecie, podważając jej rozmiary. W Sejmie wystąpił jako lobbysta i zaapelował o odrzucenie głośnej nowelizacji prawa oświatowego, znanego jako lex Czarnek.
I to nie było jedyne takie wystąpienie. W ubiegłym roku w Sejmie wyjątkowo aktywnie działali lobbyści.
By zostać taką osobą, trzeba najpierw uzyskać wpis do rejestru MSWiA podmiotów wykonujących zawodową działalność lobbingową, a następnie zgłosić się do Sejmu. Otrzymuje się przepustkę, umożliwiającą wstęp do gmachu.
Czytaj więcej
Szef resortu edukacji dwukrotnie zmieniał skład zespołu doradczego, który opiniował wnioski o dotacje na zakup nieruchomości – sprawdziła „Rz”.
Kancelaria Sejmu co roku sporządza sprawozdanie z działalności takich osób i wynika z niego, że w 2022 roku liczba lobbystów w parlamencie zmieniła się w nieznacznym stopniu, jednak skokowo wzrosły statystyki, dotyczące widocznych przejawów ich aktywności. Wzięli udział w dziesięciu posiedzeniach komisji sejmowych, tymczasem w 2021 i w 2020 roku w tylko po jednym. W dwóch minionych latach żaden lobbysta nie zabrał głosu podczas posiedzenia komisji, tymczasem w 2022 roku takich wystąpień było sześć. Wypowiadali się w różnych sprawach: od uprawnień emerytalnych po publiczne systemy teleinformatyczne.
Jednemu z lobbystów odebrano nawet kartę wstępu na pół roku. Powód? Dwukrotnie pojawił się na posiedzeniach komisji, w których do udziału nie miał prawa. Nie reagował na próby wyproszenia przez sekretarzy i przewodniczących komisji. Twierdził, że ma prawo do obecności, bo oprócz bycia lobbystą jest też przedstawicielem mediów.
Biorąc pod uwagę roczną liczbę posiedzeń komisji, których w Sejmie jest około 1,5 tys., udział lobbystów w pracach parlamentu wciąż jest znikomy. Jednak co spowodowało tak znaczny wzrost ich aktywności? – W Sejmie nasila się biegunka legislacyjna, co może działać mobilizująco na niektóre osoby mające do tego uprawnienia do zabrania głosu – mówi Dariusz Sikora, ekspert w dziedzinie lobbingu i były sejmowy lobbysta.
Czytaj więcej
PiS obiecywał wykreślenie przepisu za znieważenie prezydenta. Nie zrobił tego, w zamian przybywa zarzutów i wyroków z tego paragrafu.
Dodaje, że mimo obserwowanej większej aktywności lobbystów i tak zabieganie na rzecz poszczególnych grup interesów najczęściej odbywa się nieoficjalnie. – Uprawnienia lobbysty sejmowego bardziej przeszkadzają niż pomagają, a skuteczniej jest ukryć się za jakąś fundacją, stowarzyszeniem czy związkiem pracodawców. Większość przedstawicieli pracodawców prowadzi typowy lobbing, o wiele twardszy od tego pana, któremu odebrano wejściówkę do Sejmu – zauważa Sikora. – Już nie mówiąc o tym, że o wiele skuteczniej lobbing uprawia się na etapie prac rządowych niż w Sejmie.
Podobne spostrzeżenia ma większość ekspertów. Np. w 2019 roku Biuro Analiz Sejmowych wydało publikację „Lobbing i jego instytucjonalizacja w Polsce”, którego autor stwierdził: „To, co wynika ze sprawozdań, jest tylko ułamkiem wierzchołka góry lodowej rzeczywistego lobbingu, który jest ukryty przed opinią publiczną”. Biuro Analiz Sejmowych precyzowało później, że jest to pogląd autora, a nie całego BAS.
Czy tendencja wzrostu oficjalnie obserwowanych działań lobbingowych zostanie utrzymana? Zdaniem Dariusza Sikory trudno to ocenić. W oficjalnym lobbingu raczej nie będzie już jednak uczestniczył Grzegorz Płaczek. Wygrał prawybory partii Nowa Nadzieja w Katowicach, co oznacza, że prawdopodobnie zostanie przyszłym posłem Konfederacji.