Interpelacje poselskie: Poseł już raczej nie pyta, woli skontrolować

Lawinowo spada liczba składanych interpelacji poselskich. Powodem jest ich ignorowanie lub składanie wymijających odpowiedzi – twierdzą posłowie.

Publikacja: 01.02.2023 03:00

Zdaniem posła Lewicy Marka Rutki wyjątkową ignorancją wykazuje się minister kultury i dziedzictwa na

Zdaniem posła Lewicy Marka Rutki wyjątkową ignorancją wykazuje się minister kultury i dziedzictwa narodowego Piotr Gliński (na zdjęciu)

Foto: Fotorzepa/ Jerzy Dudek

W 2022 r. posłowie złożyli 8045 interpelacji poselskich – to aż o połowę mniej niż w 2020 r., kiedy to wpłynęło ich aż 15 988, a w 2021 r. – 12 842 (spadek o jedną czwartą). O tysiąc – rok do roku – spadła również liczba zapytań poselskich, o blisko 100 wzrosła natomiast liczba pytań w sprawach bieżących. Interpelacje kierują do organów państwa – ministrów i premiera – przede wszystkim posłowie opozycji. Dlaczego posłowie już nie pytają?

– Bo stało się to bezcelowe. Rząd albo pytania ignoruje, albo zwleka, albo odpowiada w wymijający sposób. Doszło do tego, że musimy pytać instytucje centralne podległe ministerstwom, bo system kontroli poselskiej działań państwa całkowicie się wypaczył. Mamy do czynienia z patologią, jakiej nigdy nie było – mówi nam Cezary Tomczyk, były szef Kancelarii Premiera Ewy Kopacz, poseł KO.

Tomczyk próbuje się dowiedzieć, ilu funkcjonariuszy policji chroni podczas wyjazdów w Polskę prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. By uzyskać te informacje zwrócił się do wszystkich komend wojewódzkich, miejskich i powiatowych – wysłał aż kilkadziesiąt pism. – Odpowiedź otrzymałem tylko od jednej – podkreśla poseł Tomczyk.

Najwięcej interpelacji w tej kadencji Sejmu skierowano do ministra zdrowia (ponad 7 tys.)

Podobnego zdania jest Andrzej Rozenek, poseł PPS, dziennikarz, który w ciągu niespełna czterech lat kadencji złożył 307 interpelacji. – Arogancja i pogarda władzy dotyka całej opinii publicznej, także dziennikarzy i parlamentarzystów. Składanie interpelacji obecnie mija się z celem. Nie możemy zmusić urzędu, by wykonał swoje obowiązki – ocenia Rozenek. Jak dodaje, widać to także po tym, że rząd wprowadził tzw. pseudokonferencje. – Można zadać tylko jedno pytanie, jeśli to pytanie się nie spodoba, następuje szydzenie z dziennikarza. Takie standardy nie istnieją w żadnym państwie demokratycznym, a wyłącznie totalitarnym. Wszyscy jesteśmy już tym zmęczeni – zauważa poseł PPS. Rozenek wskazuje, że rząd potrafi wycofać niewygodną interpelację pod pretekstem błędu formalnego. – Spotkałem się z taką sytuacją ostatnio, kiedy wysłałem pytania o wypłatę ekwiwalentu pieniężnego za mieszkanie w czasach Biura Ochrony Rządu. Rzecz niespotykana – podkreśla.

Zdaniem posła Lewicy Marka Rutki wyjątkową ignorancją wykazuje się minister kultury i dziedzictwa narodowego Piotr Gliński. – Doszło do takiej sytuacji, że w sprawie braku odpowiedzi na kilkadziesiąt interpelacji musiała interweniować marszałek Sejmu Elżbieta Witek. Odpowiedzi się pojawiły, ale w większości były tak kiepskie lub przeterminowane, że nawet interwencja nic nie daje – utyskuje poseł Rutka. Od trzech lat nie otrzymał odpowiedzi z Ministerstwa Finansów na temat ukrywania długu publicznego. – Interpelację, bardzo konkretną i szczegółową, pisaną na bazie danych ekspertów złożyłem na początku tej kadencji Sejmu – mówi poseł Rutka. W jego ocenie jedynie minister zdrowia stara się odpowiadać szybko i wnikliwie na interpelacje.

Prawo składania przez posłów interpelacji i zapytań poselskich wynika z art. 115 ust. 1 konstytucji, regulaminu Sejmu i ustawy o wykonywaniu mandatu posła i senatora. Odpowiedź musi być udzielona nie później niż do 21 dni. I tylko interpelacja nieodpowiadająca kryteriom regulaminowym pozostawiana jest bez biegu. Wielomiesięczna zwłoka powoduje, że odpowiedzi na wiele pytań stają się bezprzedmiotowe.

– Można wprowadzić obowiązek odpowiedzi w regulaminie Sejmu, ale sam nie wierzę, że to coś da. Dziś minister czy premier ma taki obowiązek, ale go ignoruje i nie ponosi za to żadnych konsekwencji – kwituje poseł Marek Rutka.

Najwięcej interpelacji w tej kadencji Sejmu skierowano do ministra zdrowia (ponad 7 tys.), potem do premiera – 5740 i ministra infrastruktury – blisko 4 tys. Najwięcej złożyli ich posłowie KO – ponad 22 tys. Posłowie PiS zaledwie 2802.

Poseł Cezary Tomczyk: – Skuteczniejsze są dziś kontrole czy interwencje poselskie.

W 2022 r. posłowie złożyli 8045 interpelacji poselskich – to aż o połowę mniej niż w 2020 r., kiedy to wpłynęło ich aż 15 988, a w 2021 r. – 12 842 (spadek o jedną czwartą). O tysiąc – rok do roku – spadła również liczba zapytań poselskich, o blisko 100 wzrosła natomiast liczba pytań w sprawach bieżących. Interpelacje kierują do organów państwa – ministrów i premiera – przede wszystkim posłowie opozycji. Dlaczego posłowie już nie pytają?

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Andrzej Szejna: Prawo weta w UE? Nie ma zgody na całkowitą rezygnację
Polityka
PiS chce odwołania minister środowiska. "Każda decyzja to chaos i niekompetencja"
Polityka
Kowal: Głos na PiS w wyborach europejskich? W dużym stopniu głos na Putintern
Polityka
Andrzej Duda ułaskawił byłych agentów CBA. "Zanim się obejrzymy, gotów będzie ułaskawić cały PiS"
Polityka
Odesłać młodych Ukraińców na Ukrainę? Dworczyk: Wielu wyjechało łamiąc prawo