Polskie MON z początku zaakceptowało propozycję Niemiec, ale po wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego następnego dnia po wypadku, że Patrioty należałoby rozmieścić na terytorium Ukrainy, bo w Polsce będą pełnić tylko "funkcje ozdobne", również minister obrony zmienił zdanie.
Brak akceptacji rządu dla rozmieszczenia w Polsce niemieckich patriotów i propozycja umieszczenia ich na terytorium Ukrainy - kraju niebędącego członkiem NATO - wywołała dyskusję w państwach sojuszu. Dyplomatyczne wypowiedzi szefa NATO wskazywały, że teoretycznie każdy kraj członkowski może we własnym imieniu przekazać posiadane wyrzutnie Ukrainie, ale w rzeczywistości szanse na to są nikłe ze względu na spodziewaną w takiej sytuacji eskalację konfliktu z Rosją.
Zagraniczne media uznały decyzję polskiego rządu za podsycanie antyniemieckich nastrojów w Polsce. AP m.in. pisze, że antyniemiecka retoryka "od dawna jest polityczną strategią pozyskiwania głosów w Polsce". "Starsi Polacy nadal noszą w sobie traumę okrucieństw, których dopuścili się Niemcy w czasie II wojny światowej. W związku z nadchodzącą kampanią wyborczą Polska domaga się 1,3 ln dolarów reparacji wojennych od Niemiec" - pisze agencja.
AP o niemieckich patriotach: PiS wzmacnia antyniemiecki przekaz
Polski rząd oświadczył, że antyrakietowy system (Patriot), który Niemcy chciały wysłać do Polski, powinien, zamiast tego, pojechać na Ukrainę - pisze AP odnotowując, że propozycja ta jest nierealna ponieważ "znacząco zwiększyłaby zaangażowanie NATO na Ukrainie".
Ambasador Niemiec w Polsce, Thomas Bagger, w rozmowie z "Rzeczpospolitą" nie krył, że Berlin jest zdziwiony reakcją polskich władz.