Prokuratura ogłosiła decyzję, nie pierwszą w tej sprawie, na kilka dni przed wyznaczonym na najbliższy piątek terminem przesłuchań Olafa Scholza przez specjalną komisję śledczą parlamentu Hamburga. Rzecz dotyczy zaniechania przez władze finansowe Hamburga wielomilionowych roszczeń podatkowych wobec banku Warburg. W wielu kręgach pojawiały się podejrzenia, że na decyzję urzędu finansowego mógł mieć wpływ ówczesny burmistrz Hamburga, a obecny kanclerz RFN. Scholz już raz składał wyjaśnienia przed komisją, zaprzeczając wszelkim zarzutom. Nie ulega jednak wątpliwości, że w miesiącach poprzedzających decyzję urzędu finansowego burmistrz spotykał się z przedstawicielami banku Warburg. Na pytania dotyczące treści tych rozmów Scholz odpowiada niezmiennie, że nie pamięta.

Czytaj więcej

Prokuratura nie widzi dowodów, by podejrzewać Scholza o oszustwa podatkowe

Stąd podejrzenia, że jednak decyzja władz podatkowych mogła mieć polityczny, a nawet kryminalny podtekst. Tym bardziej, że jak niedawno ujawniono, w skrytce bankowej prominentnego polityka SPD z Hamburga Johannesa Kahrsa policja znalazła kilka miesięcy temu 200 tys. euro gotówką. W mediach pojawiły się spekulacje, że może chodzić o pieniądze z łapówki, jaką miałby otrzymać Kahrs za przekonanie władz Hamburga, aby zrezygnowały z podatków banku Warburg. Kahrs reprezentował przez długie lata SPD w komisji finansów Bundestagu i był kolegą partyjnym burmistrza Scholza. Przeciw niemu toczy się już od dawna śledztwo. Z tej racji decyzją sądu sprawdzono wiosną tego roku mejle i wpisy w kalendarzu burmistrza Scholza. Sądząc po ostatniej decyzji prokuratury, nie ma w nich niczego, co obciążałoby kanclerza.

Ale znane są też mejle innych osób, w tym urzędniczki podatkowej, która po rezygnacji z podatków banku Warburg napisała do koleżanki, że cały „diaboliczny plan wypalił”. Jest objęta śledztwem, jak i wiele innych osób podejrzanych o udział w aferze znanej jako Cum-ex polegającej na obrocie akcjami między krajowymi a zagranicznymi inwestorami w momencie wypłaty dywidendy. Dzięki temu otrzymywali nawet wielokrotny zwrot podatku, chociaż nigdy i nigdzie go nie uiścili. Tak było z bankiem Warburg. Śledztwo jest dalekie od ukończenia. Jak na razie nie są znane materiały obciążające Olafa Scholza. Nie można za takie uznać luk w pamięci kanclerza.