Zakon Maltański ma niezwykłe doświadczenie w niesieniu pomocy potrzebującym na świecie. Jak napływ Ukraińców, którego jesteśmy świadkami, porównać z falami uchodźców z Afryki, Bliskiego Wschodu?
Dziś nakłada się na siebie kilka tragedii naraz. Mówimy o ludziach, którzy pozostawiają wszystko za sobą i idą w nieznane. Ich kraj jest brutalnie pacyfikowany. Ale chodzi też przecież o matki i dzieci, które pozostawiają w Ukrainie synów i mężów powołanych do wojska. Nie wiedzą, co się z nimi stanie. Kiedy więc dzieliliśmy z nimi zupę w czasie naszego objazdu ukraińskich ośrodków i widziałem uśmiech na twarzach tych kobiet, gdy ich dzieci dostały jakąś zabawkę, zetknęły się z choć szczyptą humanizmu, pomyślałem sobie: co za odwaga! Ale to jest dopiero początek. Jak będzie dalej, nie wiadomo.