Jak wojna na Ukrainie zmieni polską politykę?

Agresja Rosji wobec Ukrainy już zmieniła i zmieni na długo również polską wewnętrzną sferę polityczną.

Aktualizacja: 28.02.2022 21:45 Publikacja: 28.02.2022 21:13

Gmach Sejmu

Gmach Sejmu

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek

Inwazja Rosji na Ukrainę już teraz doprowadziła do swoistego wycofania sporu politycznego – a przynajmniej jego zawieszenia. Podobnie w pierwszej fazie pandemii koronawirusa wszystkie tematy, które były ważne wcześniej (jak np. Polski Ład), przestały mieć znaczenie. Ale nie ma też wątpliwości, że prędzej czy później spór powróci, w bardzo zmienionych warunkach. Do tego będą musieli przystosować się wszyscy jego uczestnicy.

Naga partyjna polityka nie pasuje do obecnego kryzysu,

Teraz jednak politycy przekonują się bardziej o tym, że prowadzenie sporu metodami z poprzednich lat jest kontrproduktywne. W niedzielę wieczorem poseł PO Rafał Grupiński zamieścił wpis na Twitterze, w którym pisał m.in.: „Jakże żałosne okazało się obecne, oficjalne przywództwo naszego państwa, gdy historia powiedziała: sprawdzam!". Na Grupińskiego spadła zmasowana fala krytyki, a wpis po pewnym czasie skasował.

Obecnie partie polityczne, zwłaszcza będące w opozycji, mogą w praktyce robić dwie główne rzeczy: po pierwsze, razem z rządem i samorządowcami wspierać uchodźców z Ukrainy. To się dzieje i to na masową skalę. Pomaga w różny sposób Lewica, KO, ruch Szymona Hołowni, PSL, siły pozaparlamentarne (AgroUnia uruchomiła swoje struktury i wysyła na granicę żywność), małe i duże partie. Po drugie, konstruktywna praca nad przystosowaniem polskiego prawa do nowych warunków – od prawa pracy po obronność. To będzie działo się przez najbliższe tygodnie i miesiące.

Naga partyjna polityka nie pasuje po prostu do obecnego kryzysu, o czym dobitnie przekonał się poseł Grupiński. Tak samo, jak zbyt nachalne – po stronie rządu – chwalenie się własnymi sukcesami, nawet jeśli są one faktyczne i będą rezonować w przyszłości, w trakcie następnej kampanii wyborczej. Nie ma jednak wątpliwości, że – tak jak po koronawirusie – będzie ona toczyć się w nowych warunkach. Na pierwszy plan wysuwają się sprawy bezpieczeństwa, od energii, przez żywność, po oczywiście kwestie obronne i zagraniczne. We wszystkich tych sprawach może toczyć się spór, ale jego parametry są właśnie zmieniane.

Po I fali pandemii w 2020 r. wystarczyło zaledwie kilka krótkich tygodni, by doszło do silnego konfliktu o wybory kopertowe, a kampania wyborcza była równie brutalna, a może nawet bardziej brutalna niż wcześniej.

Linie podziału już teraz się zarysowują. Wyznacza je między innymi patriotyzm i jego rozumienie, spojrzenie na relacje z Brukselą, kwestie energetyczne – dotyczące podstaw istnienia – rzeczy fundamentalne. Politycy PO cały czas przypominają na przykład dobre relacje PiS z Viktorem Orbánem czy spotkania premiera Morawieckiego z politykami, takimi jak Marine Le Pen. Politycy władzy również mają swój zestaw argumentów, w tym dotyczący polityki Angeli Merkel, Donalda Tuska i Nord Stream 2.

Czytaj więcej

Wojna na Ukrainie zdominowała polską politykę

Ale przesunięcie linii podziału na tematykę bezpieczeństwa i powaga sytuacji mogą też trwale przeformatować sposób jej uprawiania. W którym mniej liczy się totalna wojna partyjna, a bardziej pokazywanie konstruktywnych pomysłów w sferach, które dotyczą bezpieczeństwa i wzmacniania państwa.

Kolejna kampania wyborcza może być równie zaciekła jak poprzednie, ale jednocześnie może toczyć się w inny sposób. Nikt nie twierdzi, że nawet tak potężny kryzys zmieni całkowicie politykę. Nie zmieni przecież sztabowców i polityków w aniołów. Ale może wymusić zmiany, w których trywialne wypowiedzi i czysto polityczne akcje ustąpią częściowo wymianie argumentów o bezpieczeństwie, suwerenności i temu, jak ma działać państwo oraz jego instytucje.

Inwazja Rosji na Ukrainę już teraz doprowadziła do swoistego wycofania sporu politycznego – a przynajmniej jego zawieszenia. Podobnie w pierwszej fazie pandemii koronawirusa wszystkie tematy, które były ważne wcześniej (jak np. Polski Ład), przestały mieć znaczenie. Ale nie ma też wątpliwości, że prędzej czy później spór powróci, w bardzo zmienionych warunkach. Do tego będą musieli przystosować się wszyscy jego uczestnicy.

Teraz jednak politycy przekonują się bardziej o tym, że prowadzenie sporu metodami z poprzednich lat jest kontrproduktywne. W niedzielę wieczorem poseł PO Rafał Grupiński zamieścił wpis na Twitterze, w którym pisał m.in.: „Jakże żałosne okazało się obecne, oficjalne przywództwo naszego państwa, gdy historia powiedziała: sprawdzam!". Na Grupińskiego spadła zmasowana fala krytyki, a wpis po pewnym czasie skasował.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Grzegorz Braun kandydatem Konfederacji w wyborach do PE
Polityka
Spięcie w Sejmie. Wicemarszałek do Bąkiewicza: Proszę opuścić salę
Polityka
„Karczemna kłótnia” w PiS po decyzji o listach. Okupacja drzwi do gabinetu Jarosława Kaczyńskiego
Polityka
Afera zegarkowa w MON. Mariusz Błaszczak: Trzeba wyciągnąć konsekwencje
Polityka
Zmiana prokuratorów od Pegasusa i ogromna presja na sukces