– Nasze stanowisko jest bardzo proste: Rosja nie potrzebuje wojny z Ukrainą i Zachodem. Nikt nam nie zagraża, nikt nas nie atakuje. Polityka, oparta na promowaniu idei takiej wojny, jest amoralna, nieodpowiedzialna i przestępcza, nie może być prowadzona w imieniu narodów Rosji – czytamy w apelu do władz na Kremlu, wystosowanym przez niezależny Kongres inteligencji rosyjskiej. – Zrobimy wszystko, co tylko jest możliwe, by nie dopuścić, a jeżeli to będzie potrzebne, to i powstrzymać wojnę – piszą krytycy Kremla w opublikowanym w sieci apelu zwracając się do „Partii Wojny”. Zapowiadają utworzenie „ruchu antywojennego”.
Inicjatorem akcji jest 80-letni dysydent i obrońca praw człowieka Lew Ponomariow. Pod apelem podpisali się znany pisarz i satyryk Wiktor Szenderowicz, wybitna aktorka Lija Achiedżakowa, bard i muzyk sceny rockowej Andriej Makarewicz, znana prezenterka telewizyjna Tatiana Łazariewa, czołowa obrończyni praw człowieka Swietłana Gannuszkina z Memoriału i wielu innych rosyjskich naukowców, działaczy społecznych, malarzy, a nawet byłych wojskowych.
Czytaj więcej
Moskwa z pogardą, ale i niepokojem przyjęła utworzenie Sojuszu Trójstronnego w Kijowie. Sama też intensywnie szuka przyjaciół w Europie.
– Wychodzą z założenia, że zdążą w ciągu 15 minut schować się w bunkrach, a reszta jest nieistotna. Gdzie są bunkry? Nie wiemy. Gdzie mamy biec? Też tego nie wiemy. Władze rosyjskie grają w wojnę – zwracał się w opublikowanym we wtorek nagraniu do Rosjan Ponomariow, który przez resort sprawiedliwości został oficjalnie uznany za „zagranicznego agenta”. Wielokrotnie doświadczał zatrzymań, przesłuchań, rewizji i aresztów. Przypominał o więźniach politycznych i skazanym na łagry Nawalnym, torturach w koloniach karnych i nasilających się represjach wobec niezależnych mediów i organizacji. – Powinniśmy się wszyscy zjednoczyć jeszcze przed tym, jak nas wszystkich zniszczą. Oni się bardzo z tym śpieszą, ale my też nie powinniśmy stać w miejscu – apelował. – Państwo bardzo potrzebuje masowego antywojennego ruchu. Powinno nas być wielu! Jestem starym człowiekiem, żyłem w czasach radzieckich. Wówczas miliony obywateli radzieckich powtarzały: „oby nie było wojny” – przemawiał Ponomariow i namawiał rodaków do stanowczej postawy przeciwko wojnie. Odkąd 30 stycznia apel pojawił się na stronie radia Echo Moskwy, podpisało się pod nim już ponad 5 tys. osób.
– Gdyby doszło do wybuchu wielkiej wojny pomiędzy Rosją a Ukrainą, w naszej historii pojawiłoby się piętno, którego nie bylibyśmy w stanie zmyć. To byłoby na naszym sumieniu, ponieważ od nas, od obywateli Rosji, dużo zależy. Ponosimy za to odpowiedzialność – mówi „Rzeczpospolitej” Gannuszkina. – Nie możemy milczeć, bo nic straszniejszego nie mogę sobie wyobrazić. Nie ma w Rosji chyba człowieka, który nie miałby przyjaciół czy krewnych na Ukrainie. Jak my możemy wojować? 200 lat temu uważano, że wojna jest jedynie kontynuacją polityki. Czasy się zmieniły, to trzeba zrozumieć. Żaden poczytalny człowiek nie może chcieć wojny – konkluduje.