- Straszono mnie, że mi głowę utną albo mnie zabiją. Grożono też moim dzieciom. Czuję się zagrożona. To jest bardzo przykra dla mnie sprawa – przyznała Beata Kempa, w rozmowie w rozmowie z "Super Expressem", który opisał sprawę.

Pogróżki minister zgłosiła premier Beacie Szydło oraz szefowi spraw wewnętrznych Mariuszowi Błaszczakowi. Ten zdecydował o przyznanie minister Kempie ochrony BOR. Stało się to już dwa miesiące temu.

Zgodnie z ustawą, ochrona BOR przysługuje prezydentowi i jego najbliższej rodzinie, marszałkom Sejmu i Senatu, premierowi, wicepremierom, szefom MSZ i MSW oraz byłym prezydentom Polski.

W wyjątkowych sytuacjach minister spraw wewnętrznych, który nadzoruje BOR, może - ze względu "na dobro państwa" - zdecydować o objęciu ochroną innych ministrów lub polityków. Tak stało się w przypadku minister Kempy.

- Przez tę całą sytuację żyję w ciągłym stresie i lęku. Bezpieczeństwo moje i mojej rodziny jest dla mnie najważniejsze – przyznała szefowa Kancelarii Premiera tabloidowi.