Najpierw szarża w Brukseli, gdy polski rząd nie poparł kandydatury Tuska na drugą kadencję szefa Rady Europejskiej i zgłosił własnego kandydata, co skończyło się klapą i zamiast osłabić, wzmocniło byłego premiera. Następnie wezwanie go do prokuratury na przesłuchanie w charakterze świadka, w postępowaniu dotyczącym nawiązania współpracy Służby Kontrwywiadu Wojskowego z rosyjską FSB. Tusk przyjechał wtedy pociągiem, na dworcu witali go zwolennicy, którzy odprowadzili go przed oblicze śledczych. Przemarsz sprawił, że były szef PO znowu zapunktował. Komentatorzy i wyniki sondaży jednoznacznie pokazały, że dzięki Tuskowi wzrosły też notowania PO. Prokuratura wzywała Tuska w charakterze świadka także w postępowaniu, które dotyczy niedopełnienia obowiązków przez funkcjonariuszy publicznych, polegającego na nieprzeprowadzeniu sekcji zwłok ofiar katastrofy smoleńskiej. W pierwszym terminie szef RE się nie stawił, kolejny zaplanowany jest na 5 lipca.