Karski podkreślił, że rząd spełnił postulaty z jakimi protestujący przyszli do Sejmu. Przypomniał, że "pierwszy postulat załatwiono natychmiast (...), nawet w takim odruchu serca, bez zastanawiania się". Chodzi o zrównanie renty socjalnej z minimalną rentą, co zostało już zrealizowane przez rząd, który podniósł rentę socjalną z 865,03 zł do 1029,80 zł.
Przedmiotem sporu protestujących z rządem jest jednak drugi postulat - protestujący domagają się przyznania ich dzieciom świadczenia rehabilitacyjnego w wysokości 500 złotych wypłacanego w gotówce, podczas gdy rząd przyjął przepisy o pakiecie świadczeń rzeczowych dla niepełnosprawnych, którego wartość wycenił na 520 zł miesięcznie. Protestujący uznali jednak, że nie realizuje to ich postulatu - w odpowiedzi przedstawiciele rządu zaczęli mówić o tym że protestujący zmienili postulaty z jakimi przyszli do Sejmu.
- To, co mogliśmy zrobić natychmiast, zrobiliśmy natychmiast. Teraz została kwestia załatwienia tej drugiej sprawy. Ja wierzę w to, że ona będzie rozwiązana. Musimy dążyć do tego, co jest możliwe w ramach aktualnych warunków - stwierdził Karski. Rząd szacuje, że realizacja postulatu protestujących kosztowałaby budżet 9-10 mld złotych rocznie, na co obecnie budżet nie może sobie pozwolić.
Karski bronił też ograniczeń w swobodzie poruszania się po Sejmie niepełnosprawnym, którzy od dwóch dni skarżą się, że "nie mogą korzystać z windy, schodzić schodami, otwierać okien".
- To jest budynek parlamentu, w którym odbywa się Zgromadzenie Parlamentarne NATO - przypomniał Karski, który dodał, że gdyby taki protest ktoś zorganizował w PE to dawno by on się już zakończył ze względu na procedury obowiązujące w europarlamencie.