– Uważamy go za koncesjonowanego narodowca i zagrożenie dla naszej formacji – mówi jeden z polityków Konfederacji, gdy pytamy go o Roberta Bąkiewicza, prezesa Stowarzyszenia Marsz Niepodległości, o którym od niedzieli jest wyjątkowo głośno.
Wtedy na placu Zamkowym odbył się protest opozycji przeciw potencjalnemu polexitowi, przygotowywanemu przez rząd. Jego przebieg zakłócił właśnie Bąkiewicz. Za pomocą sprzętu nagłośnieniowego zagłuszał przemówienia, m.in. uczestniczki powstania warszawskiego Wandy Traczyk-Stawskiej.
Hojne dotacje
Opozycja szybko zaczęła alarmować, że Bąkiewicz mógł kupić sprzęt nagłośnieniowy z publicznych pieniędzy. Ostatecznie okazał się on wypożyczony. Jednak rzeczywiście rządowe dotacje płyną szerokim strumieniem do trzech organizacji Bąkiewicza: Stowarzyszenia Marsz Niepodległości, Stowarzyszenia Straż Narodowa i Stowarzyszenia Roty Marszu Niepodległości. Otrzymały one już prawie 4 mln zł, głównie z Funduszu Patriotycznego podległego ministrowi kultury Piotrowi Glińskiemu.
– Dochodzi do paradoksów. Fundusz Patriotyczny np. sam nie ma siedziby, a dał pieniądze na zakup nieruchomości organizacji Bąkiewicza – mówi poseł KO Dariusz Joński, który z klubowym kolegą Michałem Szczerbą od września kontroluje fundusz. – Cele hojnych dotacji są dwa: budowa organizacji, która może robić to, czego nie wypada PiS, oraz przejęcie części elektoratu Konfederacji – ocenia.
Czytaj więcej
Stowarzyszenie Marsz Niepodległości i Straż Narodowa powołana przez Roberta Bąkiewicza otrzymały dotacje od Instytutu Dziedzictwa Myśli Narodowej im. Romana Dmowskiego i Ignacego Jana Paderewskiego podległego Ministerstwu Kultury.