W niedzielę talibowie wkroczyli do pałacu prezydenckiego w Kabulu. Dwadzieścia lat po tym, jak utracił władzę w wyniku operacji sił międzynarodowych pod przywództwem USA, Taliban ponownie przejął kontrolę nad Afganistanem.
Prezydent Afganistanu Aszraf Ghani opuścił kraj. Nie poinformował przy tym, dokąd się udał. W mediach pojawiły się doniesienia, że prezydent poleciał do Tadżykistanu, Uzbekistanu lub Omanu. W środę okazało się, że Ghani przebywa na terenie Zjednoczonych Emiratów Arabskich.
Czytaj także:
Talibowie liczą, że sąsiedzi oddadzą im samoloty
W środę prezydent powtórzył to, co przekazał już wcześniej w mediach społecznościowych - że opuścił kraj, by uniknąć rozlewu krwi.
Ghaniego za nagły wyjazd ze stolicy krytykowali członkowie jego rządu. - Gdybym został, byłbym świadkiem rozlewu krwi w Kabulu - powiedział polityk w nagraniu transmitowanym na Facebooku.
Aszraf Ghani dodał, że wyjechał za radą przedstawicieli rządu.
W poniedziałek rzecznik ambasady Rosji w Kabulu, Nikita Iszczenko, mówił, że uciekając z Afganistanu prezydent wywiózł cztery samochody wypełnione pieniędzmi. Gotówkę miano też wpychać do helikoptera - nie mieściła się, więc część pieniędzy została na pasie startowym - relacjonował.