Na dwudniowy wyjazd zdecydowało się kilkudziesięciu polityków, z szefem Klubu Parlamentarnego PO Zbigniewem Chlebowskim na czele. Nie przyjechał premier Tusk, który ma – jak podkreślił – „bardzo nabity kalendarz” przed wyjazdem do USA. Według premiera wizyta wielu członków PO w Tyńcu świadczy o tym, że są rzeczywistą wspólnotą oraz poważnie traktują siebie i swoją wiarę.
Czego politycy oczekują po pobycie w murach opactwa? – Wyciszenia się, nabrania pokory. Chcę się też pomodlić w intencji ojczyzny oraz rodziny i własnej – mówi Zbigniew Chlebowski.
– Liczę, że doładuję psychiczno-moralne akumulatory. Zastanowię się nad sobą, pomyślę, czy moje decyzje są zgodne z nauczaniem Kościoła – dodaje poseł Andrzej Czerwiński.
Jarosław Gowin tłumaczy, że politycy narażeni są na mnóstwo konfliktów i kompromisów. Dlatego co pewien czas potrzebują refleksji. – Ja chcę zadać sobie pytania: czemu służy moja działalność, jakie cele mają mi przyświecać, i kim my, posłowie, jesteśmy jako ludzie – wylicza Gowin. Podkreśla, że duchowość benedyktyńska miała wielki wpływ na jednoczenie się Europy po upadku Cesarstwa Rzymskiego. – Taka symbolika jest mi bardzo bliska – mówi.
Parlamentarzyści zamieszkali w domu gościnnym UJ w pobliskich Przegorzałach. Benedyktyni udostępniają miejsca w klasztorze, ale tak dużej grupy nie byli w stanie przyjąć na nocleg. – W klasztorze zapewniamy im ciszę i otoczenie wspaniałej architektury, aby mogli spokojnie zastanowić się nad swoim stosunkiem do ludzi i Pana Boga – mówi o wizycie parlamentarzystów tyniecki opat ojciec Bernard Sawicki.