W grudniu, jak pisała „Rz”, stanowiska stracili prokuratorzy z Warszawy, Lublina, Rzeszowa, Krakowa i Katowic. Wszyscy postrzegani byli przez PO jako dyspozycyjni wobec poprzedniego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry. Wczoraj dołączyli do nich kolejni szefowie apelacji: Robert Hernand z Wrocławia, Sławomir Luks z Białegostoku i Marek Kujawski z Łodzi.
– Nie analizuję, kto powołał prokuratora – zapewnia „Rz” minister sprawiedliwości Zbigniew Ćwiąkalski. – Nie podoba mi się jednak, gdy śledczy jest dyspozycyjny wobec prokuratora generalnego i powierzone przez niego sprawy traktuje w szczególny sposób.
Polityczne podłoże dymisji zdecydowanie odrzuca rzecznik prokuratora generalnego Ewa Piotrowska. – Odwołani musieli po prostu ustąpić miejsca lepszym – twierdzi.
Wrocławskiego prokuratora apelacyjnego Roberta Hernanda, który za rządów Ziobry zrobił błyskawiczną karierę, zastąpi Dariusz Szyperski, wieloletni szef wrocławskiej prokuratury rejonowej, ostatnio zastępca szefa okręgówki.
Hernand w 2006 r. awansował na prokuratora okręgowego w Gliwicach, a w lutym 2007 r. został prokuratorem apelacyjnym. W sierpniu dostał wotum nieufności od zgromadzenia wrocławskich śledczych. Jego dymisji oczekiwano już w grudniu, gdy Ministerstwo Sprawiedliwości zażądało akt personalnych Józefa Niekrawca. To opolski prokurator okręgowy, którego Hernand usunął w lipcu 2007 r. Oficjalny powód: zły stan zdrowia. Nieoficjalnie Niekrawiec mógł się narazić tym, że dopuścił do przesłuchań opolskich działaczy PiS, którzy mieli ujawnić tajemnice służbowe. – To z jego powodu Hernand stracił stanowisko – spekulują wrocławscy prokuratorzy.