Gdy Ryszard Kalisz kilka dni temu publicznie powiedział, że Napieralski podczas kongresu będzie walczył o przywództwo, w partii nikogo to nie zdziwiło. Pogłoski o zaostrzającej się rywalizacji między liderem partii a sekretarzem generalnym krążą w Sojuszu od dawna. Tyle że dotąd obaj młodzi przywódcy SLD na prawo i lewo zapewniali o harmonijnej współpracy.
– Nie zamierzam walczyć z Olejniczakiem o przywództwo w partii, choćby z tego powodu, że nie chcę przenosić się ze Szczecina do Warszawy – zapewniał Napieralski dziennikarzy jeszcze kilka tygodni temu.
A szef SLD, który już zapowiedział, że będzie walczył o reelekcję, wielokrotnie przekonywał, że żadnej rywalizacji między nim a Napieralskim nie ma.
Jednak ich prawdziwe stosunki to wzajemne gryzienie się po kostkach. Pod koniec ubiegłego roku Olejniczak zakazał Napieralskiemu organizowania szkolenia dla sekretarzy organizacji wojewódzkich SLD i działaczy młodzieżowych, o czym poinformował TVN24.pl. Powód? Według portalu lider Sojuszu bał się, że sekretarz generalny knuje, jak przejąć władzę.
Napieralski nie pozostaje dłużny Olejniczakowi. W rozmowach z działaczami skarży się, że ma mnóstwo świetnych pomysłów, tylko szef partii je torpeduje. A że sekretarz generalny z racji pełnionej funkcji często bywa w terenie, jego popularność powoli rośnie.