Trzecia wolta prezesa

Prezydent trzykrotnie składał Piotrowi Kownackiemu propozycję pracy. Została ona przyjęta dopiero gdy krążyły już pogłoski, że stanowisko szefa kancelarii wkrótce będzie wolne, bo Anna Fotyga planuje odejście

Aktualizacja: 30.08.2008 07:34 Publikacja: 30.08.2008 05:04

Trzecia wolta prezesa

Foto: Fotorzepa, Kuba Kamiński Kub Kuba Kamiński

Wraz z przyjściem Piotra Kownackiego do Kancelarii Prezydenta skończyła się w pałacu era kiepskiej polityki informacyjnej. A członkowie rządu Donalda Tuska, którzy ironicznie wypowiadali się o głowie państwa i jego urzędnikach, znaleźli w nim twardego przeciwnika.

Gdy minister Sławomir Nowak, szef gabinetu premiera, starał się obrazić Lecha Kaczyńskiego, przyrównując go do postaci osła ze „Shreka”, który namolnie zabiega o to, żeby ogr wybrał go na swego towarzysza, Kownacki natychmiast odbił piłeczkę.

– To niemożliwe, żeby minister Nowak coś takiego powiedział, dorosły człowiek nie może się tak zachowywać – stwierdził. – Tylko postać z kreskówki może opowiadać takie rzeczy.

– Kownacki to człowiek, który nie da sobie dmuchać w kaszę – mówi o byłym współpracowniku Jacek Jezierski, szef NIK. – Potrafi jedną ironiczną uwagą ugodzić człowieka do żywego. A poza tym jest doskonałym organizatorem pracy, więc w kancelarii wszystko będzie chodziło jak w zegarku.

Pierwszą propozycję pracy w Kancelarii Prezydenta Kownacki otrzymał jeszcze w czasach, gdy jej szefem był Andrzej Urbański.

– Chodziło o stanowisko średniego szczebla. Odrzucił ją bez wahania – opowiada Mirosław Sekuła, który był wówczas prezesem NIK, a Kownacki wiceprezesem.

Po raz drugi zaproponowano mu funkcję wiceszefa Kancelarii Prezydenta przy Annie Fotydze. Wtedy również się nie zdecydował.

– Sądzę, że po latach spędzonych na stanowisku wiceprezesa NIK nie chciał być już niczyim zastępcą – mówi poseł PO.

Zdaniem Sekuły właśnie dlatego Kownacki przyjął ofertę pracy w Orlenie, gdzie został prezesem.

– Żal mi było, że odchodzi, widziałem go w fotelu prezesa po moim odejściu z izby, ale najwyraźniej dojrzał do pełnienia samodzielnej funkcji – ocenia Sekuła.

Stanowisko wiecznego zastępcy zaczęło uwierać Kownackiego już kilka lat temu. W 2002 roku bez powodzenia ubiegał się o posadę w Europejskim Trybunale Obrachunkowym i nawet intensywnie uczył się francuskiego, koniecznego na tym stanowisku.

– Ale wtedy rządziła lewica i, choć Kownacki miał dobre kontakty z ludźmi ze wszystkich opcji politycznych, zdawał sobie sprawę, że ma niewielkie szanse – opowiada prezes NIK Jacek Jezierski. – Od początku było wiadomo, że on nie sympatyzuje z lewicą.

A jednak po lewej stronie sceny politycznej Kownacki ma sporo znajomych, m.in. wieloletniego pracownika NIK Józefa Mikosę, byłego szefa Kancelarii Sejmu przy marszałku Włodzimierzu Cimoszewiczu.

Niewielu wiceprezesów NIK o prawicowych poglądach bywało na przyjęciach w Pałacu Prezydenckim za czasu prezydentury Aleksandra Kwaśniewskiego. A Kownacki bywał. Na jednym z takich przyjęć poznał go Paweł Kowal z PiS. – To był 11 listopada 2005 roku, ostatnia impreza (z okazji Święta Niepodległości) ustępującej ekipy – opowiada Kowal. – Zaprosili nas, żebyśmy zobaczyli, jak funkcjonuje pałac. Czuliśmy się trochę nieswojo, bo większość towarzystwa była z innej bajki. Dlatego bardzo się ucieszyliśmy, gdy zobaczyliśmy Kownackiego.

Kownacki w dzieciństwie wraz z rodzicami dyplomatami mieszkał w Brazylii. Zna dobrze języki angielski i portugalski

– Gładki facet – mówi o Kownackim Ryszard Bugaj, pierwszy przewodniczący Unii Pracy, który zna go z początków lat 90.

Do izby ściągnął Kownackiego legendarny prezes NIK Walerian Pańko. Po jego śmierci Kownacki pełnił obowiązki prezesa. Chciał kierować izbą, ale przegrał rywalizację z Lechem Kaczyńskim. Mimo to szybko znalazł wspólny język z nowym szefem. Stał się jego najbliższym współpracownikiem. Gdy Lech Kaczyński odchodził z NIK, powiedział do nowego prezesa Janusza Wojciechowskiego: – Zostawiam panu dwóch zastępców. Jednego z nich cenię znacznie wyżej niż drugiego, ale nie powiem którego. Sam się pan przekona.

– Sądzę, że miał na myśli Kownackiego, którego ja również bardzo ceniłem

– opowiada Wojciechowski. I dodaje, że wybronił Kownackiego, gdy SLD naciskał na jego odwołanie z powodu ostrych kontroli w służbie zdrowia. Ale to właśnie za Wojciechowskiego Kownacki porzucił izbę, odchodząc na stanowisko wiceprezesa Banku Ochrony Środowiska. Media informowały, że nie mógł się dogadać z prezesem z PSL. Wojciechowski uważa jednak, że o odejściu do BOŚ zdecydowały względy finansowe. – W banku miał zapewne kilkakrotnie wyższą pensję niż w NIK – tłumaczy były prezes.

W BOŚ Kownacki nie odnosił specjalnych sukcesów. Za jego wiceprezesury bank popadł w tarapaty finansowe m.in. z powodu chybionych inwestycji w przemyśle ciężkim i stoczniowym oraz nadmiernego skupowania długów służby zdrowia. Kownacki stracił fotel wiceprezesa. Na szczęście dla niego w NIK rozpoczęła się epoka Mirosława Sekuły.

Nowy prezes z AWS przyjął Kownackiego do NIK z rekomendacji Unii Wolności, a konkretnie Leszka Balcerowicza.

– Był chwilowo bez pracy – opowiadał Sekuła. – Współpracowałem z nim przez pięć lat i nie mogę złego słowa o nim powiedzieć.

Kownacki, który w dzieciństwie mieszkał w Brazylii z rodzicami, dyplomatami, znał dobrze angielski i portugalski. Zajmował się relacjami NIK z partnerami za granicą . Gdy Sekuła zaprosił do Polski małżeństwo Portugalczyków, które na Maderze we własnej willi otworzyło prywatne muzeum Józefa Piłsudskiego, właśnie Kownacki się nimi opiekował w Warszawie. Świetnie też orientował się w stołecznych lokalach.

– Gdy przyjmowaliśmy gości z zagranicy, zawsze zasięgałem jego porady w sprawie restauracji, w której mamy wydać oficjalną kolację, i nigdy nie mieliśmy wpadki – wspomina Sekuła.

W NIK – jak twierdzi poseł PO – byli ludzie, którzy go kochali, i tacy, którzy go nienawidzili. Do tych drugich należy Wojciech Jadacki. W NIK krążą legendy o konflikcie między nimi. Obaj dobrze znali Lecha Kaczyńskiego, choć Jadacki dłużej – od czasu wspólnych studiów. O co im poszło? Nikt nie potrafi odpowiedzieć na to pytanie. – Gdy przyszedłem do NIK, zastałem zapiekłą złość między nimi – mówi Sekuła.

Jezierski uważa, że nie był to konflikt na tle służbowym, tylko personalnym. – Kownacki był dobrym szefem – zauważa. – Potrafił skupić wokół siebie grupę ludzi, którzy byli mu bardzo oddani. Nikogo ze swoich bliskich współpracowników nie wziął jednak ze sobą ani gdy odchodził do BOŚ, ani do Orlenu, ani do Kancelarii Prezydenta.

– Piotr jest zapalonym kucharzem. Na domowe przyjęcia to zawsze on przygotowywał najwymyślniejsze dania – opowiada Dorota Safjan, wieloletnia znajoma Kownackiego.

Małżeństwo Safjanów zna Piotra Kownackiego od końca lat 70. – Jako bardzo młodzi ludzie ja, mój mąż i Piotr pisaliśmy na zlecenie Biura Prasowego Sejmu stenogramy z posiedzeń komisji – mówi Dorota Safjan.

To była bardzo dobrze płatna praca. Troje młodych absolwentów prawa mogło tam dorobić drugą pensję.

– Piotr z czasem przeszedł do etatowej pracy w Biurze Prasowym Sejmu, a później razem pracowaliśmy w NIK – wspomina Safjan.

54-letni Kownacki ma dwie dorosłe córki, pięcioro wnuków i jednego ukochanego „syneczka”. To pies rasy beagle. Choć sam jest przeciwny trzymaniu zwierząt w domu, kupił szczeniaka córkom. Po czym zakochał się w nim bez pamięci. Uratował go nawet, gdy pod psem załamał się lód na jeziorze.

– Ma naprawdę fantastyczną rodzinę – opowiada Safjan. – W jego domu panuje iście ekumeniczna atmosfera. Piotr zawsze przedstawiał się jako niewierzący, jego żona jest protestantką, a obie córki to żarliwe katoliczki...

Według Doroty Safjan Kownacki na początku ich znajomości miał lekko lewicujące poglądy.

– Jego żona pracowała przez całe życie w pomocy społecznej i u Piotra można było zauważyć wrażliwość na te sprawy – mówi. – Mocno mnie zdziwiło, gdy zbliżył się do PiS, bo pod pewnymi względami nie przystawał do tej partii. To była jego pierwsza wolta.

Drugą woltę zdaniem Doroty Safjan Kownacki wykonał, gdy został prezesem Orlenu.

– Człowiek, który przez tyle lat pracował w administracji, ma inne myślenie niż biznesmen – tłumaczy. – Nie lubi ryzykownych zachowań. Dlatego urzędnikowi trudno wejść w rolę biznesmena.

Trzecia wolta to przyjęcie posady w Kancelarii Prezydenta.

– Piotr nigdy nie zajmował się polityką, sama jestem ciekawa, jak mu pójdzie na tym stanowisku

– zastanawia się Safjan.

Mimo że poglądy małżeństwa Safjanów i Piotra Kownackiego znacznie się dziś różnią, nadal utrzymują kontakty towarzyskie.

– Gdy się spotykamy, staramy się nie rozmawiać o polityce – mówi żona byłego szefa Trybunału Konstytucyjnego.

Masz pytanie, wyślij e-mail do autorki: e.olczyk@rp.pl

Wraz z przyjściem Piotra Kownackiego do Kancelarii Prezydenta skończyła się w pałacu era kiepskiej polityki informacyjnej. A członkowie rządu Donalda Tuska, którzy ironicznie wypowiadali się o głowie państwa i jego urzędnikach, znaleźli w nim twardego przeciwnika.

Gdy minister Sławomir Nowak, szef gabinetu premiera, starał się obrazić Lecha Kaczyńskiego, przyrównując go do postaci osła ze „Shreka”, który namolnie zabiega o to, żeby ogr wybrał go na swego towarzysza, Kownacki natychmiast odbił piłeczkę.

Pozostało 94% artykułu
Polityka
Nowy sondaż partyjny: PiS zyskuje. Dystans między KO coraz mniejszy
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Polityka
Sondaż: Jakie poglądy ma Rafał Trzaskowski? Znamy opinię Polaków
Polityka
Polityczne Michałki: Rok rządu Tuska na trzy plus, a młodzi popierają Konfederację. Żółta flaga dla koalicji
Polityka
MSZ na wojnie hybrydowej z Rosją. Kto prowadzi walkę z dezinformacją
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Polityka
Sikorski pytany o polskich żołnierzy na Ukrainie mówi o „naszym obowiązku w NATO”