Walkę ze “złym duchem” fotela szefa Kancelarii Prezydenta RP przegrywają nawet najwierniejsi z wiernych.
[wyimek]Za prezydentury Wałęsy kancelarią rządziła niepisana zasada: „Kto nie z Mieciem (Wachowskim), tego zmieciem” [/wyimek]
– Złe zaczęło straszyć dopiero za rządów Lecha Kaczyńskiego. Wcześniej, gdy prezydentem był Aleksander Kwaśniewski, żadna klątwa nie działała, bo tylu dymisji na tym stanowisku nie było – mówi poseł Ryszard Kalisz (SLD).
– Pewnie to czerwone upiory zostawiły tam złe fluidy – ripostuje poseł Zbigniew Girzyński (PiS). I dodaje, że gdy w poprzedniej kadencji parlamentu posłowie PiS odziedziczyli pomieszczenia w Sejmie po SLD, postanowili je wyświęcić. – Może w Kancelarii Prezydenta po dwóch kadencjach Kwaśniewskiego przydałyby się egzorcyzmy – śmieje się.
[srodtytul]Duch nagłych dymisji[/srodtytul]