To rozumiem. Pytam o zjawisko, które pan opisał. Jest groźne, czy pan tylko z tego żartuje?
To bardzo groźne zjawisko, bo ulegają mu naprawdę potężne umysły. Oczywiście przejdzie im za jakieś trzy czy cztery miesiące.
Ale jeśli słyszę ludzi, którzy są intelektualistami, serio traktujących hipotezę, jak np. taką: że, jak donosi Kavkaz Center, samochód rosyjskiego ministra ds. sytuacji nadzwyczajnych Szojgu łupnął w mikrobus, w którym byli jacyś pasażerowie. I stąd ma wynikać pytanie, na poważnie, czy aby nie byli to świadkowie katastrofy, których chciano zlikwidować? Trzeba być szajbniętym, żeby tak poważnie pomyśleć.
Albo miałem przykład na zebraniu w klubie Ronina, gdzie ludzie mówili, że Rosjanie wytworzyli sztuczną mgłę na lotnisku. Więc powiedziałem, że to pewnie technicznie jest niemożliwe do realizacji. Ale gdyby nawet Rosjanie chcieli zabić śp. Lecha Kaczyńskiego, to mogłoby to spowodować, że samolot odleciałby na inne lotnisko.
Na to sekundowe milczenie i nagle triumfalne: no tak, właśnie chodziło im o to, aby spóźnił się na uroczystości w Katyniu. Myśl, że Rosjanie robią ogromną operację, aby prezydent spóźnił się trzy godziny na uroczystość, świadczy o naprawdę ciężkim schorzeniu.
Dlaczego? Gdyby ktoś miał robić zamach, to lepiej tak, niż zostawiać ślady po bombie. Czysta robota.