Dlaczego raport przygotowany przez Międzypaństwowy Komitet Lotniczy jest niestrawny? Bo to MAKDonald! – ten dowcip robi ostatnio furorę wśród parlamentarzystów PiS.
Kawały polityczne są w Sejmie wyjątkowo popularne. Niektórzy posłowie słyną z ich opowiadania, inni są częstymi bohaterami. – Dobry żart pomaga wypuścić trochę pary podczas trudnych negocjacji, gdy napięcie sięga zenitu – uważa szef Klubu PSL Stanisław Żelichowski.
[srodtytul]PR w niebie [/srodtytul]
Żelichowski to najsłynniejszy opowiadacz dowcipów. Rozbawia kolegów podczas posiedzeń klubu, a będąc ministrem środowiska, uwielbiał żartować w czasie obrad rządu.
– Jest niezrównany. Większość dowcipów zrzynam od niego – przyznaje Eugeniusz Kłopotek, inny polityk PSL słynący z poczucia humoru. – Ostatnio opowiedziałem dziennikarzom słynny dowcip Staszka o premierze Tusku, który po śmierci trafia przed oblicze Pana Boga. Ten mówi mu: "Donaldzie, no to gdzie byś chciał: do piekła czy do nieba?". Donald na to, że chętnie przyjrzałby się obydwu możliwościom. Premier patrzy: w piekle tańczą, grają w piłkę i otwierają kolejnego Orlika. W niebie za to smętnie: pieśni religijne, różaniec i modlitwy. Tusk wybiera więc piekło. Gdy tylko tam trafia, wyskakuje diabeł i widłami ładuje go do kotła. "To nie tak miało wyglądać!" – krzyczy Tusk. "PR to się od ciebie uczyłem" – odpowiada Pan Bóg.