Trzy konferencje prasowe w ciągu kilkunastu godzin, wzajemne oskarżenia i rozkładanie rąk. W rolach głównych wojewoda wielkopolski Piotr Florek z PO i prezydent Ryszard Grobelny, do niedawna członek tej partii. Przedmiot sporu – stadion.
Zaczęło się w czwartek po południu, kiedy wojewoda na wniosek policji zadecydował, że spotkanie Lecha Poznań z Górnikiem Zabrze zostanie rozegrane bez udziału publiczności. Przy okazji skrytykował Grobelnego, który kilka godzin wcześniej zgodził się na mecz przy pełnych trybunach. – Prezydent wydał tę decyzję z naruszeniem przepisów ustawy o bezpieczeństwie imprez masowych – ocenił Florek.
Grobelny skrytykował go w blogu. "Co by było, gdyby po 11 września Amerykanie, zamiast łapać bin Ladena, zakazali wjazdu wszystkim muzułmanom na teren USA?" – pytał. Kontratak ponowił w piątek.
– Decyzja o zamknięciu stadionów ma charakter czysto polityczny – zaznaczał Grobelny na pospiesznie zwołanej konferencji prasowej. Chwilę później wojewoda na kolejnej konferencji tłumaczył: – Miasto miało pozytywną opinię o stadionie, my dostaliśmy negatywną ocenę stanu bezpieczeństwa. A to dwie zupełnie inne sprawy.
– Prezydent Grobelny przestał trzeźwo kalkulować. W ostatnim czasie cechuje go dziwne rozchwianie emocjonalne. Zamiast polityki zaczął uprawiać politykierstwo i demagogię, a to droga donikąd – komentuje Marek Sternalski, jeden z liderów poznańskiej Platformy.