Jan Rokita do Włoch pojechał razem z żoną Nelli na wakacje. Wynajęli dom na południe od Neapolu. Po kilku dniach, 1 czerwca, poczuł się na tyle źle, że zdecydował się na hospitalizację w pobliskim szpitalu.
Regularnie kontaktował się z przyjaciółmi. Wysyłał esemesy. W jednym z nich martwił się, że nie będzie mógł pić wina, które bardzo lubi, bo lekarze kategorycznie mu tego zabronili.
Wyglądało to na atak trzustki. Jednak – według informacji znajomych Rokity – przez tydzień lekarze nie postawili żadnej diagnozy.
Przyjaciele, w tym Marek Lasota, szef krakowskiego oddziału IPN, poprosili o pomoc kardynała Stanisława Dziwisza. Był on sekretarzem Jana Pawła II i ma kontakty w słynnej rzymskiej klinice Gemelli. I tam wczoraj trafił Rokita.
Wcześniej były poseł PO miał dolegliwości ze strony przewodu pokarmowego, ale nie wyglądało to na coś poważnego. Przyjaciele martwią się jednak jego stanem.