Ministerstwo odpowiada na list Kaczyńskiego

Z roku na rok coraz mniejsza liczba licealistów wybiera historię jako przedmiot maturalny. To kwestia wymagań rekrutacujnych na studia, czy wina nauczycieli, nie potrafiących zaciekawić młodzieży przedmiotem?

Aktualizacja: 18.09.2011 12:01 Publikacja: 18.09.2011 11:46

- Nie bez znaczenia jest tradycyjny sposób prowadzenia lekcji o naszej przeszłości, podczas których obciążanie pamięci faktami dominuje nad myśleniem. W efekcie, wielu młodym ludziom wiedza historyczna wydaje się bezużyteczna, a tak być nie powinno – mówi Katarzyna Hall, minister edukacji narodowej, która wprowadzając dwa lata temu nową podstawę programową zmieniła m.in. sposób nauczania historii w szkołach.

Zmiany te obowiązują już w pierwszych dwóch klasach gimnazjum, i wraz uczącymi się „po nowemu" uczniami, z każdym rokiem będą wkraczać do wyższych klas. Uczniowie, którzy ukończą ten nowy kurs edukacji historycznej, przystąpią do matury w roku 2015.

- Odświeżamy sposób uczenia historii, dając nauczycielom nowe możliwości i więcej czasu na chronologiczne nauczanie solidnych podstaw wiedzy historycznej, a w kolejnych klasach – na dyskusje z uczniami i pogłębianie wybranych wątków – mówi Katarzyna Hall.

Służyć temu ma złączenie programowe gimnazjum i szkoły ponadgimnazjalnej. Oznacza to, że podstawowy kurs historii dotychczas realizowany dwukrotnie, ale niestety powierzchownie (najpierw w gimnazjum a potem w szkole ponadgimnazjalnej), będzie realizowany raz, ale za to w sposób gruntowny. Będzie prowadzony przez całe gimnazjum oraz kontynuowany w pierwszej klasie liceum, w pierwszej i drugiej klasie technikum oraz w zasadniczej szkole zawodowej. W szkołach ponadgimnazjalnych cały wymieniony okres będzie poświęcony na dokładne omówienie historii najnowszej. Ostatnie 100 lat historii pozostawało dotąd najbardziej zaniedbanym okresem w nauczaniu historii. W trakcie aż trzykrotnego (szkoła podstawowa, gimnazjum i szkoła ponadgimnazjalna) kursu uczniowie powtarzali ten sam materiał rozpoczynając od starożytności a kończąc na... drugiej wojnie światowej. Niestety na historię powojenną zawsze brakowało czasu, co skutkuje ogromną niewiedzą młodzieży o wydarzeniach ostatnich 60 lat.

Od drugiej klasy szkoły ponadgimnazjalnej uczniowie będą rozpoczynać naukę przedmiotów rozszerzonych w o wiele większej dawce niż obecnie. Dla uczniów zdających historię na poziomie podstawowym wprowadzono w nowej podstawie programowej przedmiot „historia i społeczeństwo". Nowy przedmiot ma uczyć historii w inny sposób – ciekawszy i bardziej atrakcyjny dla tych uczniów. Ma to być historia z elementami wiedzy o kulturze, społeczeństwie, gospodarce itp. Odchodzi się w nim od chronologicznego uczenia dat „od starożytności do najnowszej historii" w zamian oferując uczniom omawianie wybranych wspólnie tematów w sposób problemowy. W klasach bez rozszerzonej historii, na tę, nowocześnie nauczaną historię, będzie przeznaczona także większa niż obecnie liczba godzin.

- Kluczowym wydaje się także brak wymagania egzaminu maturalnego z historii przy rekrutacji na większość kierunków studiów – podkreśla minister Katarzyna Hall. Dlatego MEN blisko współpracuje z Komisją ds. Kształcenia Konferencji Rektorów Akademickich Szkół Polskich (KRASP) nad zmianą miejsca historii na maturze od roku 2015. Historia ma być jednym z 7 przedmiotów koniecznych do wyboru na poziomie rozszerzonym. Obecnie można poza obowiązkowymi na poziomie podstawowym polskim, matematyką i językiem obcym, nie wybierać żadnego przedmiotu lub wybierać z listy 30 przedmiotów. Stąd też spadająca liczba chętnych do przyłożenia się do nauki historii i zdawania jej na maturze.

Według planów, od 2015 roku uczelnie wyższe zmienią swoje oczekiwania rekrutacyjne wobec zdających nową maturę. Nie będzie wówczas dochodziło do sytuacji, że m.in. dziennikarstwo, politologię, stosunki międzynarodowe, pedagogikę czy prawo można studiować bez wiedzy historycznej potwierdzonej maturą z historii. W opinii MEN, dzięki wprowadzonym zmianom, odsetek zdających rozszerzoną historię na maturze w roku 2015 powinien wzrosnąć przynajmniej dwukrotnie.

Rangę historii w oczach uczniów podnosi także wprowadzenie, w ramach egzaminu gimnazjalnego, osobnej części egzaminu – z historii i później możliwość koncentracji na tych tematach historycznych, które budzą największe zainteresowanie danej grupy młodych ludzi.

W ramach już wprowadzanych zmian, od 2012 roku, egzamin z historii będzie po raz pierwszy obowiązywał wszystkich gimnazjalistów. Egzamin ma pokazać szkołom ponadgimnazjalnym, czy kandydaci posiadają fundamentalną wiedzę historyczną. Będzie też podstawą rekrutacji do klas humanistycznych, realizujących rozszerzony program historii.

Efekty wprowadzonych zmian poznamy dopiero po maturze w roku 2015, którą zdawać będzie młodzież uczona już według nowych zasad, wśród których nauczanie historii znalazło się na priorytetowym miejscu.

- Nie bez znaczenia jest tradycyjny sposób prowadzenia lekcji o naszej przeszłości, podczas których obciążanie pamięci faktami dominuje nad myśleniem. W efekcie, wielu młodym ludziom wiedza historyczna wydaje się bezużyteczna, a tak być nie powinno – mówi Katarzyna Hall, minister edukacji narodowej, która wprowadzając dwa lata temu nową podstawę programową zmieniła m.in. sposób nauczania historii w szkołach.

Zmiany te obowiązują już w pierwszych dwóch klasach gimnazjum, i wraz uczącymi się „po nowemu" uczniami, z każdym rokiem będą wkraczać do wyższych klas. Uczniowie, którzy ukończą ten nowy kurs edukacji historycznej, przystąpią do matury w roku 2015.

Pozostało 84% artykułu
Polityka
Ukraina łączy Tuska i Macrona
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Polityka
Sejmowa partia zmieniła nazwę. „Czas na powrót do korzeni”
Polityka
Stanisław Tyszka: Obecny rząd to polityka pełnej kontynuacji i teatr wojny
Polityka
Polscy żołnierze na Ukrainie? Jednoznaczna deklaracja Radosława Sikorskiego
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Polityka
Nie będzie kredytu 0 proc. Chaos w polityce mieszkaniowej się pogłębia