Bartosz Arłukowicz to dziś jedna z twarzy PO, ale też polityk bez własnego partyjnego zaplecza. Po zaskakującym transferze z lewicy jego pozycja zależała wyłącznie od kaprysu Donalda Tuska. To decyzja premiera, a nie partyjny młyn, wyniosła go na jedynkę listy wyborczej Platformy, potem na funkcję ministra ds. wykluczonych, a w końcu – szefa resortu zdrowia.
Teraz ma szansę zbudować własne zaplecze wśród działaczy partii.
W Szczecinie, jego rodzinnym mieście, wrażenie na nich zrobił już jego doskonały wynik wyborczy.
Coraz częściej mówi się o tym, że minister odbierze rząd dusz w PO obecnemu szefowi regionu posłowi Stanisławowi Gawłowskiemu, wiceministrowi ochrony środowiska.
Wybory do władz lokalnych PO dopiero za trzy lata, ale okazja już się nadarzyła.