Ostrożnie z tymi sondażami

W sondażu CBOS Platformie przybyły 4 pkt proc., a PSL 2 pkt proc. Wcześniej zupełnie co innego wskazał sondaż Homo Homini. – Nie ekscytujmy się ani jednym, ani drugim – mówią eksperci

Publikacja: 27.08.2012 01:22

Ostrożnie z tymi sondażami

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek JD Jerzy Dudek

Oba sondaże były realizowane już po ujawnieniu tzw. afery taśmowej w PSL i w samym środku trwającego właśnie zamieszania wokół spółki Amber Gold. Wydawało się, że obie te sprawy są na tyle poważne, że mocno odbiją się na poparciu dla obu rządzących ugrupowań.

Na to zresztą wskazywał pierwszy sondaż Homo Homini dla portalu Wirtualna Polska przeprowadzony 21 sierpnia. Wynikało z niego, że na PO zamierza oddać głos 30 proc. badanych. To o dwa punkty procentowe mniej niż jeszcze kilka tygodni wcześniej. Na ludowców zagłosowałoby 5 proc. ankietowanych (spadek o 1 pkt proc.). Wzrosło z kolei o 3 pkt proc. poparcie dla PiS (do 29 proc.). W mediach od razu zawrzało. Pojawiły się nagłówki, iż PiS dogania Platformę, a większość komentatorów przyczyn tej sytuacji upatrywała właśnie w sprawie Amber Gold, w związku z którą przewijało się nazwisko syna premiera – Michała Tuska – oraz w ujawnianych w ostatnich tygodniach informacjach, że w spółkach Skarbu Państwa PO i PSL zatrudniają ludzi z klucza partyjnego i rodzinnego.

Dlatego też sporą konsternację wywołał u wszystkich opublikowany w piątek sondaż CBOS przeprowadzony w dniach 14–22 sierpnia. Wynika z niego, że Platformie mimo afery Amber Gold poparcie w stosunku do poprzedniego miesiąca wzrosło o 4 pkt proc. i wynosi 36 proc.

Wzrosło też o 2 pkt proc. poparcie koalicyjnego PSL (wynosi 6 proc.). Spadło natomiast... głównej partii opozycyjnej, czyli PiS. Chęć oddania głosu na ugrupowanie Jarosława Kaczyńskiego zadeklarowało 22 proc. ankietowanych, co oznacza spadek o 3 pkt proc.

Tym razem szybko pojawiły się komentarze, iż jest to zasługa konferencji Donalda Tuska, na której pojawił się w roli zatroskanego ojca, którego syn jest niesłusznie atakowany.

Dr Bartłomiej Biskup, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego, podkreśla, że do obu sondaży należy podchodzić z dużą ostrożnością. Jego zdaniem dopiero kolejne sondaże jesienne pokażą, jaka jest tendencja, jeśli chodzi o poparcie dla partii rządzących.

– Oba sondaże są robione różnymi metodami, inaczej zlicza się niezdecydowanych. Poza tym ich wyniki zaburza też okres wakacji, gdy część ludzi jest na urlopach, wobec czego mniej interesuje się polityką, newsami, mniej informacji do nich dociera – tłumaczy.

Uważa, że efektem ubocznym tak bardzo rozbieżnych wyników sondażowych może być spadek zaufania opinii publicznej do sondaży w ogóle. – Dla wielu osób może wyglądać to jak hucpa – uważa.

W te nastroje może się doskonale wpisać ostatni pomysł ludowców, aby zabronić publikowania sondaży dwa tygodnie przed wyborami. Politycy PSL tłumaczą to bowiem właśnie tym, że sondaże bywają mylące. Choć pomysł PSL podoba się mniejszym partiom opozycyjnym, to zgody na razie nie wyrażają Platforma i PiS.

Ale zdaniem dr. Jacka Kloczkowskiego, politologa z krakowskiego Ośrodka Myśli Politycznej, mało prawdopodobne jest, by afera Amber Gold nie odbiła się zupełnie na poparciu dla rządu.

– Nawet jeśli cała otoczka sprawy Amber Gold, a wcześniej informacje o nepotyzmie i PSL, i PO w spółkach Skarbu Państwa nie wpływają na wzrost słupków sondażowych opozycji, to w normalnych demokracjach wcześniej czy później muszą odbić się na poparciu dla rządu – mówi „Rz". – Jeśli tak się nie stanie, będzie to świadczyć o całkowitym zobojętnieniu społeczeństwa. Bo przecież sprawa Amber Gold wykracza poza świat polityki i dotyka masy zwykłych Polaków – dodaje.

Polityka
Sondaż przed pierwszą turą: Karol Nawrocki dogania Rafała Trzaskowskiego
Polityka
Sondaż: Który z kandydatów na prezydenta był największym pozytywnym zaskoczeniem?
Polityka
Sondaż prezydencki: Rafał Trzaskowski traci przewagę w I turze. Co nas czeka w II turze?
Polityka
Nowy sondaż prezydencki: Rafał Trzaskowski i Karol Nawrocki zyskują przed I turą
Polityka
Wybory prezydenckie 2025. Joanna Senyszyn, kandydatka bezpartyjna