Dotychczasowy prezes PSL Waldemar Pawlak, po utracie tej funkcji na rzecz Janusza Piechocińskiego, nie zamierza pozostać w rządzie. Już podczas sobotniego kongresu, który pozbawił go władzy w Stronnictwie, oznajmił, że złoży dymisję z funkcji wicepremiera i ministra gospodarki. Piechociński co prawda twierdził, że będzie go przekonywał, aby tego nie robił, ale Pawlak, jak powiedział w rozmowie z „Rz" rzecznik PSL Krzysztof Kosiński, podtrzymał swoją decyzję.
– Zresztą nie ma wyjścia – mówi Marek Sawicki, były minister rolnictwa. – Skoro już publicznie ogłosił dymisję, to gdyby pozostał w rządzie, wszyscy uważaliby go za malowanego wicepremiera.
Piechociński do rządu?
A to oznacza, że Piechociński już na samym starcie swojego urzędowania będzie musiał usiąść do rozmów z premierem Donaldem Tuskiem o zmianach w rządzie i o warunkach współpracy. Sam w kampanii przed kongresem zapowiadał, że obu partiom do harmonijnej współpracy potrzebna jest umowa koalicyjna.
Piechocińskiemu nie podobało się m.in. to, że o ważnych planach rządu posłowie Stronnictwa dowiadywali się z wystąpień premiera Tuska. Można się więc spodziewać, że będzie nalegał na uzgadnianie pomysłów rządowych z jego partią.
– Przypuszczam, że Piechociński sam będzie musiał objąć funkcję wicepremiera – mówi w rozmowie z „Rz" Stanisław Żelichowski, poseł Stronnictwa. – Trudno sobie wyobrazić, by w warunkach kryzysu gospodarczego nowy prezes sterował ministrami z tylnego siedzenia. Za to możliwe, że pozostali ministrowie: pracy i polityki społecznej Władysław Kosiniak-Kamysz oraz rolnictwa Stanisław Kalemba, pozostaną w rządzie. Nowy prezes zapowiedział bowiem, że nie chce zmian personalnych w PSL-0wskich resortach.