To zaskakujący zwrot akcji w sprawie, która kilka miesięcy temu zbulwersowała środowiska dobroczynne.
O zbiórkach publicznych zrobiło się głośno za sprawą kontrowersyjnej propozycji ministra administracji i cyfryzacji Michała Boniego. Boni, chcąc doprecyzować zapisy ustawy o zbiórkach, zaproponował ich radykalne zaostrzenie. Głośno protestowały liczne organizacje pozarządowe, które od lat walczą o liberalizację i deregulację przepisów. Boni się wycofał i rozpoczął konsultacje w sprawie nowej ustawy.
Wszyscy odetchnęli z ulgą, gdy Boni dał się przekonać, iż przepisy trzeba zliberalizować. Założenia projektu nowej ustawy zakładają m.in. ograniczenie regulacji dotyczących zbiórek publicznych do zbierania ofiar w gotówce (np. kwesta publiczna, zbiórka domokrążna). Zamiast występowania o pozwolenia wystarczy zgłoszenie zbiórki i opisanie jej celów na portalu. Regulowane nie będzie zbieranie pieniędzy przez Internet.
Jak się okazało, całkiem inne zdanie w tej sprawie ma resort finansów, który zakwestionował zbyt daleko idącą liberalizację przepisów. Zdaniem resortu nie może być tak, że poza kontrolą znajdą się zbiórki prowadzone za pomocą przelewów lub SMS. – Te uwagi nie są zasadne – mówi „Rz" Małgorzata Steiner z Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji. – Jest duża różnica między zbiórkami ulicznymi a przelewami czy SMS. Te drugie pozostawiają ślad, są sprawdzalne i niepotrzebna jest dodatkowa kontrola – dodaje.
Tyle że, jak ustaliła „Rz", do uwag Ministerstwa Finansów przychylił się Komitet Rady Ministrów. Tak wynika z pisma z 9 listopada, które otrzymała „Rz". Taką informację potwierdził nam resort finansów.