Reklama
Rozwiń

Suwak, czyli jak zaszkodzić kobiecie

Ruch Palikota i Parlamentarna Grupa Kobiet chcą, by już w eurowyborach na listach kobiety i mężczyźni byli umieszczani na przemian

Publikacja: 22.03.2013 01:56

Zasadę suwaka, nad którą debatował wczoraj Sejm, wywołała gorące spory. Dla SLD i Ruchu Palikota jest to sposób na zwiększenie udziału kobiet w polityce i przyznanie im równych praw w życiu publicznym.

PSL wykazuje ostrożny sceptycyzm. – Nie będziemy wprowadzać dyscypliny w tym głosowaniu, ale w PSL takich ustaw nie potrzebujemy – mówił Eugeniusz Kłopotek. – Wiele kobiet nie chce uczestniczyć w tym, co na Wiejskiej wyprawiamy.

Platforma pomysł poparła, choć konserwatyści nabrali wody w usta. – Ale myślę, że zagłosują za przesłaniem projektów do dalszych prac – mówi „Rz" Waldy Dzikowski z PO. – Jeżeli komuś sumienie będzie przeszkadzało w poparciu projektu, to raczej da temu wyraz w trzecim czytaniu.

Za to PiS i Solidarna Polska zdecydowanie potępiły pomysł suwaka. Krystyna Pawłowicz z PiS grzmiała, że łamie on konstytucyjną zasadę równości.

Suwak nie budzi też entuzjazmu Jarosława Flisa z Uniwersytetu Jagiellońskiego, specjalisty od systemów wyborczych. Politolog policzył bowiem, że zagwarantowanie kobietom 35 proc. miejsc na listach niewiele zmieniło, jeżeli chodzi o ich obecność w polityce: – Co prawda po wprowadzeniu kwot do Sejmu weszło o 16 kobiet więcej niż w poprzednich wyborach, ale aż o 1600 więcej było ich na listach. Kwoty doprowadziły zatem tylko do tego, że dużo więcej kobiet niż kiedyś przegrywa walkę o mandat.

W efekt suwaka też wątpi, bo „ten mechanizm nie przystaje do naszego systemu wyborczego". Wyjaśnia, że parytety i suwak świetnie sprawdzają się przy zamkniętych listach wyborczych, kiedy mandaty zdobywają osoby kolejne na nich występujące.

– U nas listy są otwarte, co oznacza, że jedynki dostają mandat niemal z automatu, a na pozostałych miejscach toczy się równa walka – mówi Flis. – Tyle, że nie zależy ona od miejsca na liście, a od wielkości powiatu, z którego startuje kandydat i od obecności w telewizji czy gazetach. Liderzy mogą przesunąć znanych kandydatów na dalsze miejsca, a oni i tak wygrają. Bo od lat zbierają głosy w swoim powiecie i brylują w mediach.

Bez promowania kobiet wszelkie mechanizmy mające zwiększyć ich udział w polityce Flis uznaje za nic nie warte. Wyniki swoich badań przedstawił posłom, ale – jak mówi – zwolennicy kwot i suwaka nie przyjęli ich do wiadomości. – Bo im więcej mało znanych kobiet na listach, tym lepiej dla mężczyzn, którzy są politycznymi wyjadaczami – wyjaśnia.

Polityka
Przemytników wystraszyły kontrole na granicach?
Polityka
Szymon Hołownia zabrał głos w sprawie spotkania z PiS. Czego dotyczyła rozmowa?
Polityka
Łukasz Pawłowski: Bez zmiany premiera notowania koalicji będą coraz gorsze. Zakończy się to rządem mniejszościowym
Polityka
Polska 2050 zawiesiła Tomasza Zimocha. Wcześniej komentował spotkanie Hołowni z Kaczyńskim
Polityka
Spór o ambasadorów pierwszym testem kohabitacji. Będzie restart relacji PO–PiS?