Nadprodukcja wiceministrów

Ministrowie finansów i gospodarki w sprytny sposób podwoili sobie liczbę sekretarzy stanu, choć prawo zezwala tylko na jednego

Aktualizacja: 12.06.2013 02:19 Publikacja: 12.06.2013 02:17

Minister gospodarki Janusz Piechociński i minister finansów Jacek Rostowski (PO)

Minister gospodarki Janusz Piechociński i minister finansów Jacek Rostowski (PO)

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek JD Jerzy Dudek

Minister może mieć kilku podsekretarzy stanu, ale tylko jednego sekretarza stanu, który zastępuje ministra – ustawa o Radzie Ministrów jest w tym względzie jednoznaczna. Ale – jak pokazuje życie – przepis można obejść, kiedy powoła się pełnomocnika rządu w randze sekretarza stanu.

Tak zrobili niespełna dwa miesiące temu minister finansów Jacek Rostowski (PO)  i  minister gospodarki Janusz Piechociński (PSL) – obaj mają w resorcie drugiego sekretarza stanu. W Ministerstwie Finansów jest to posłanka PO Izabela Leszczyna (jej kolega z sejmowej ławy poseł Janusz Cichoń jest już sekretarzem stanu od stycznia 2013 r.), a w Ministerstwie Gospodarki – Jerzy Witold Pietrewicz, były prezes Banku Ochrony Środowiska, którego po odejściu z rządu Waldemara Pawlaka PSL szykowało na stanowisko ministra gospodarki. Zajął je jednak Piechociński, prezes PSL. Jako że sekretarzem stanu w MG jest już Tomasz Tomczykiewicz (poseł PO), PSL wymyśliło fortel z pełnomocnikiem do spraw deregulacji gospodarczych. Sekretarz stanu zarabia kilkaset złotych więcej niż podsekretarz stanu, co ważniejsze i nie traci mandatu poselskiego. Taką ochronę daje art. 103 ust. 1 Konstytucji RP. – Ustawa miała ograniczyć wyciąganie do rządu posłów przy zachowaniu mandatu – tłumaczy intencje ustawodawcy z 1996 r. dr Aleksander Proksa, radca prawny i były prezes Rządowego Centrum Legislacji.

Kancelaria Premiera zapewnia „Rz", że takie podwajanie sekretarzy jest prawnie dopuszczalne. „Jeżeli osoba ta uzyskuje takie powołanie jako pełnomocnik rządu, który zgodnie z art. 10 ust 2 ustawy z 8 sierpnia 1996 r. o Radzie Ministrów powoływany jest w randze sekretarza lub podsekretarza stanu. W tej sytuacji pełnomocnik rządu w randze sekretarza stanu nie jest sekretarzem zastępującym ministra, zostaje natomiast ustanowiony do określonych spraw, których przekazanie członkom Rady Ministrów nie jest celowe" – czytamy w odpowiedzi Kancelarii Premiera.

Izabela Leszczyna, posłanka z Częstochowy, jest już ósmą osobą z kierownictwa resortu Rostowskiego. Odpowiada m.in. za nadzór nad audytem wewnętrznym i polityką informacyjną resortu. Znacznie większe i szersze obowiązki mają rozliczni podsekretarze stanu. – Leszczyna ma być echem w propagowaniu zmian w emeryturach, OFE, zna się na finansach, ma w rządzie robić dobry PR – tłumaczy oględnie jeden z posłów PO powody zatrudnienia jej w resorcie.

Okazuje się, że politycy naginają ustawę do własnych potrzeb dzięki ekspertyzie Rady Legislacyjnej sprzed kilku lat, która zezwala w wyjątkowych okolicznościach powołać pełnomocnika w randze sekretarza stanu. – Powołanie pełnomocnika rządu musi być uzasadnione wyjątkowością, której nie może wykonać podsekretarz stanu, urzędnik korpusu służby cywilnej. Ja tu tej wyjątkowej sytuacji nie widzę. Niestety, przywykliśmy do tego, że politycy naginają albo łamią prawo dla swoich potrzeb – ocenia prof. Antoni Kamiński z PAN. Według niego liczbą wiceministrów płaci się za zasługi. Stanowiska takie to pieniądze polityczne.

Prof. Zbigniew Ćwiąkalski, były minister sprawiedliwości, nie ma wątpliwości, że co nie jest wprost zabronione, jest dopuszczalne. – A politycy to wykorzystują, choć pytanie, czy powinni – twierdzi.

Jak mówią rozmówcy „Rz", stosowanie takich wybiegów prawnych może spowodować, że każdy minister może powołać niezliczoną ilość pełnomocników-sekretarzy stanu i rozciągać administrację rządową w nieskończoność.

Minister może mieć kilku podsekretarzy stanu, ale tylko jednego sekretarza stanu, który zastępuje ministra – ustawa o Radzie Ministrów jest w tym względzie jednoznaczna. Ale – jak pokazuje życie – przepis można obejść, kiedy powoła się pełnomocnika rządu w randze sekretarza stanu.

Tak zrobili niespełna dwa miesiące temu minister finansów Jacek Rostowski (PO)  i  minister gospodarki Janusz Piechociński (PSL) – obaj mają w resorcie drugiego sekretarza stanu. W Ministerstwie Finansów jest to posłanka PO Izabela Leszczyna (jej kolega z sejmowej ławy poseł Janusz Cichoń jest już sekretarzem stanu od stycznia 2013 r.), a w Ministerstwie Gospodarki – Jerzy Witold Pietrewicz, były prezes Banku Ochrony Środowiska, którego po odejściu z rządu Waldemara Pawlaka PSL szykowało na stanowisko ministra gospodarki. Zajął je jednak Piechociński, prezes PSL. Jako że sekretarzem stanu w MG jest już Tomasz Tomczykiewicz (poseł PO), PSL wymyśliło fortel z pełnomocnikiem do spraw deregulacji gospodarczych. Sekretarz stanu zarabia kilkaset złotych więcej niż podsekretarz stanu, co ważniejsze i nie traci mandatu poselskiego. Taką ochronę daje art. 103 ust. 1 Konstytucji RP. – Ustawa miała ograniczyć wyciąganie do rządu posłów przy zachowaniu mandatu – tłumaczy intencje ustawodawcy z 1996 r. dr Aleksander Proksa, radca prawny i były prezes Rządowego Centrum Legislacji.

Polityka
Czy Jarosław Kaczyński powinien ponieść karę? Wyniki sondażu, Polacy podzieleni
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Wybory prezydenckie
PSL nie wystawi własnego kandydata w wyborach prezydenckich. Ludowcy poprą Szymona Hołownię
Polityka
Rozliczanie PiS. Adrian Zandberg: Ludzie już żyją czymś innym
Polityka
Wybory prezydenckie 2025: Pojawił się nowy kandydat. Kim jest?
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Polityka
Tobiasz Bocheński odniósł się do sprawy Marcina Romanowskiego. "Nie ukrywałbym"