Błyszczą w programach telewizyjnych i audycjach radiowych. Często brakuje im jednak czasu na przygotowanie wystąpienia w Sejmie czy napisanie interpelacji. „Rz" przyjrzała się aktywności posłów.
Najrzadziej z przysługującym posłom instrumentów korzystają politycy często goszczący w mediach. Paweł Graś, Adam Hofman, Ewa Kopacz, Cezary Grabarczyk, Mariusz Kamiński czy Eugeniusz Grzeszczak w Sejmie nie zabierają głosu wcale lub robią to bardzo rzadko. Nie wysyłają także interpelacji poselskich.
Zdaniem ekspertów można ich jednak usprawiedliwić. – Są zajęci innymi sprawami, często związanymi z działalnością partyjną. Członkowie rządu zaś mają wiele ważniejszych obowiązków – twierdzi dr Ewa Pietrzyk-Zieniewicz z UW. Politolog przyznaje, że idealną sytuacją byłoby, gdyby te obowiązki dało się połączyć, ale uważa, że to nierealne. – To jest myślenie życzeniowe – mówi.
Wtóruje jej dr Rafał Chwedoruk z UW. – Trzeba brutalnie powiedzieć, że oni raczej nie mają czasu na taką aktywność – tłumaczy.
Poza partyjnymi liderami mało aktywna jest przede wszystkim grupa byłych sportowców, którzy po zakończeniu kariery postanowili zająć się polityką. – To udowadnia, że nawet jeśli ci ludzie mają jak najlepsze intencje, to są nieprzygotowani do roli polityka – ocenia Chwedoruk.