– Ja nie odpowiadam za teksty, dowcipy i próby opisywania relacji ze mną – bronił się pod koniec czerwca w Sejmie premier Donald Tusk przed głosowaniem w sprawie udzielenia rządowi wotum zaufania. Odniósł się do niewybrednych żartów z nagrań ujawnionych przez tygodnik „Wprost". Wymieniali je szef MSZ Radosław Sikorski i były minister finansów Jacek Rostowski. Opowiedzieli sobie trzy i wszystkie dotyczyły wizyt w domu publicznym.
Wpadki z opowiadaniem dowcipów Sikorski i Rostowski zaliczyli już wcześniej, co zdaniem satyryków może świadczyć o ich problemach z poczuciem humoru. Jednak politolog prof. Kazimierz Kik mówi, że potknięcia polityków na polu żartu mogą szerzej świadczyć o jakości elit. – Dowcipy odzwierciedlają poziom kultury politycznej. Niestety, wychodzi na to, że jest ona bardzo niska – tłumaczy.
Z dowcipu, którym w Białym Domu popisał się prezydent Komorowski, wynikało, że Obamę zdradza żona
Niskie loty
Do spotkania Sikorskiego z Rostowskim doszło wiosną tego roku w restauracji Amber Room. Rozmowę przerywały salwy śmiechu, na co wpływ mogła mieć też obecność na stole butelki francuskiego wina Pomerol.
– Znasz to? – zagaja w pewnym momencie Sikorski. – Przychodzi pan Jacek do burdelu...