Prezes Jarosław Kaczyński poinformował, że określenie zakwestionował właściciel nośników reklamowych. Zamiast słowa „sitwa" jest teraz słowo „władza". – W Polsce zaczyna obowiązywać cenzura. Nie mieliśmy innego wyjścia, bo zapłaciliśmy, ale to sytuacja w Polsce nowa. Trzeba o niej mówić i zaprotestować – przekonywał polityk. Dodał, że gdyby PiS groziło zapłacenie za puste powierzchnie, nie zgodziłby się na zmiany treści.
Powiedział, że choć zastrzeżenia ma prywatna firma, to odpowiada za to władza. – Ich trzeba traktować w rękawiczkach, a oni mogą walić maczugą – mówił, odwołując się do negatywnych kampanii, które stosowała PO. – W Polsce zaczynają być stosowane metody typu wschodniego. (...) Maszerujemy na wschód – ocenił.
Zastrzeżenia prawne
Z informacji „Rz" wynika, że zastrzeżenia do plakatu miała firma AMS SA, związana z Agorą – wydawcą „Gazety Wyborczej". – Kampania oficjalnie nie ruszyła i do tego czasu nie chcielibyśmy jej komentować – poinformowała nas Monika Oleksińska z AMS. Odesłała nas do zleceniodawcy. „Rz" udało się ustalić, że firma przedstawiła opinię swojego radcy prawnego. Miał on kilka zastrzeżeń. Jego zdaniem reklama spełniała przesłanki „pomówienia z kodeksu karnego wobec osób przestawionych na zdjęciu (art. 212)", naruszała „dobra osobiste osób na zdjęciach (art. 23, 24 kc)". Wskazał też, że hasło „Czas na zmiany" oznacza, że to plakat wyborczy, a „kampania wyborcza się jeszcze nie rozpoczęła". Przekonywał też, że narusza kodeks etyki reklamy (art. 12). Ostatecznie uzgodniono wersję kompromisową. Nie zniknęło z niej uznane za wyborcze hasło „Czas na zmiany". PiS zamierza promować reklamę z pierwotnym przesłaniem w internecie. To tam ma być podtrzymywana akcja. Nasi rozmówcy w PiS mówią, że chcą, by akcja żyła przez kilka tygodni, planują kilka jej odsłon. Partia chce wykorzystać też serwisy społecznościowe.
– Chcemy dotrzeć do tzw. miękkiego elektoratu PO – tłumaczy nam członek władz PiS. – Diagnozujemy, że ludzie, którzy mogą odwrócić się po taśmach od naszych rywali, są w dużych miastach, jak również korzystają z internetu. W PiS powstał nawet zespół, który ma się tym zajmować. Partia chce, by zbierał on doświadczenia potrzebne w przyszłorocznej kampanii parlamentarnej. Pierwszym z widocznych efektów jest akcja „Czas na zmiany", którą opozycja zapoczątkowała w sieci podczas konwencji zjednoczeniowych prawicy.
PiS chce też prowadzić akcje bezpośrednie. Dziś w Łodzi pod citylightami z plakatem PiS ulotki będzie rozdawać kandydatka tej partii w wyborach samorządowych Joanna Kopcińska. We wszystkie działania ma się włączyć partyjna młodzieżówka.
Kogo przekona akcja
Wybór terminu akcji chwalą eksperci. – Nie było nowych taśm, temat powoli przysycha – zauważa dr Jacek Kloczkowski, politolog z Ośrodka Myśli Politycznej. – Jest sezon wakacyjny, ale przecież nie wszyscy wyjechali.