Nazwisko kandydata partii w wyścigu prezydenckim poznamy oficjalnie po zarządzie partii, który właśnie trwa.

Magdalena Ogórek, historyk Kościoła i dziennikarka telewizyjna jest zaskakującym pomysłem, ale pokazuje pewien trend, który od pewnego czasu obowiązuje w Sojuszu. W ubiegłorocznych wyborach do Parlamentu Europejskiego na pierwszym miejscu w Łodzi Sojusz wystawił Weronikę Marczuk, byłą żonę Cezary Pazury, jako ekspertkę od spraw ukraińskich. Dariusz Joński przekonywał wówczas „Rzeczpospolitą", że to jest znakomita, fachowa kandydatura, a pani Marczuk potrafi przyciągnąć na spotkanie po kilkaset osób. Okazało się jednak, że popularność medialna nie przekłada się na poparcie polityczne. Weronika Marczuk nie tylko nie zdobyła mandatu ale i słabo wypadła w roli lokomotywy wyborczej zdobywając jedynie 14.5 tys. głosów.

Wystawienie Magdaleny Ogórek w kampanii prezydenckiej jest o tyle zaskakujące, że poważne partie wystawiają do tego wyścigu mocnych kandydatów - dobrze rozpoznawalnych, doskonale obeznanych w polityce i z doświadczeniem w administracji publicznej, a o pani Ogórek mało kto w ogóle słyszał.