Na warszawskim Bemowie pat. Z jednej strony jest wybrany przez radę dzielnicy zarząd z burmistrzem Krzysztofem Zygrzakiem na czele, ale tej władzy nie uznaje stołeczny ratusz. Dlatego wyznaczył swoich dwóch pełnomocników Marka Lipińskiego i Grzegorza Popielarza do rządzenia dzielnicą. Ten pierwszy był wiceburmistrzem na Bielanach, drugi przewodniczącym rady dzielnicy na Bemowie.
W środę pojawili się oni w urzędzie. Ich wejściu towarzyszyła wzmocniona ochrona gabinetu burmistrza. Po kilkunastominutowych słownych przepychankach w sali konferencyjnej opuścili budynek . – Zamach stanu. Hanna Gronkiewicz-Waltz bezprawnie wysyła swoich pełnomocników na Bemowo – zaalarmowała dzielnica na swojej stronie internetowej.
W komunikacje podano, że mimo wielu apeli zarządu dzielnicy o przyznanie pełnomocnictw niezbędnych do pracy na rzecz mieszkańców Bemowa – Hanna Gronkiewicz – Waltz przez swoje uprzedzenia postanowiła wysłać pełnomocników do dzielnicy. Oznacza to próbę siłowego przejęcia władzy - uważa zarząd Bemowa.
Nerwowa atmosfera udzieliła się niektórym urzędnikom. Po południu jedna z naczelniczek zabarykadowała się w pokoju wraz z dwoma osobami i nie chciała go opuścić. – Zrobię to, gdy urząd obejmie pełnomocnik – miała mówić. Na miejsce wezwano policję i dopiero po jej interwencji urzędniczka wraz z towarzyszącymi jej osobami opuściła pokój.
W czwartek pełnomocnicy już nie stawili w urzędzie na Bemowie, choć rzecznik ratusza Bartosz Milczarczyk zapowiedział, że tak będzie. Delegowani urzędnicy ratusza pojechali do Bemowskiego Centrum Kultury. Tam mieli się zastanawiać co robić dalej.