Referendum w sprawie jednomandatowych okręgów wyborczych, praw podatników i finansowania partii politycznych odbędzie się 6 września. Partie, stowarzyszenia czy inne organizacje zamierzające uczestniczyć w kampanii referendalnej mają niewiele czasu na zgłaszanie nazwisk osób, które tego dnia zasiądą w obwodowych komisjach wyborczych. Termin mija już w piątek, 7 sierpnia.
Samorządy, które odpowiadają za techniczną stronę przygotowań do referendum, obawiają się, że może zabraknąć chętnych do pracy w komisjach. – Ryzyko istnieje, to czas wakacji, więc kandydatów jest mniej – tłumaczy Jan Machowski z krakowskiego ratusza.
Także warszawscy urzędnicy obawiają się, że chętnych zgłoszonych przez komitety może być zbyt mało. – Jeśli tak będzie, wówczas komisje będziemy obsadzać mieszkańcami, którzy zgłosili do dzielnic chęć takiej pracy – tłumaczy Marcin Wojdat, sekretarz stołecznego ratusza.
W tym roku członkowie komisji wyborczych dostaną 140 zł diety za swoją pracę, przewodniczący – 180 zł, a ich zastępcy – 160 zł. Wynagrodzenie funkcyjnych wzrosło, bo wcześniej wszyscy dostawali po 140 zł.
Największy kłopot z obsadzeniem komisji może mieć Wrocław, bo tam poza referendum ogólnokrajowym odbywa się jednocześnie drugie, lokalne, poświęcone m.in. budowie metra w mieście. – Dostrzegamy problem, bo mamy do obsadzenia 612 komisji – przyznaje Barbara Zielińska-Mordarska, dyrektor wydziału komunikacji społecznej w urzędzie miasta.