Za niewiele ponad tydzień rozpocznie się głosowanie na nowego szefa Platformy. Kandydatów jest dwóch – były szef MSZ Grzegorz Schetyna oraz były szef MON Tomasz Siemoniak.
Na ostatnią prostą to Schetyna wychodzi jako lider. Przede wszystkim lepiej odnalazł się w konflikcie o Trybunał Konstytucyjny.
Gdy okazało się, że Parlament Europejski może zorganizować debatę na temat sytuacji w Polsce po objęciu władzy przez PiS, Schetyna momentalnie poleciał do Brukseli. Zdawał sobie sprawę, że na roztrząsaniu krajowych spraw na europejskim forum Platforma mogłaby potężnie stracić. Po spotkaniu ze Schetyną szef największej grupy politycznej w PE Manfred Weber wycofał wniosek o debatę.
W dodatku to politycy bliscy Schetynie stali się twarzami oporu wobec działań PiS dotyczących TK. W Sejmie perorował Sławomir Neumann, a przed TK – Borys Budka, były minister sprawiedliwości.
Siemoniak zszedł na dalszy plan. Co prawda na początku tygodnia skierował list do premier Beaty Szydło, ale to był błąd – było pewne, że nie dostanie odpowiedzi.