Reklama

"Polak-katolik" w białoruskim parlamencie?

Nawołując do zwrotu białoruskiej ziemi Polakom, stał się jednym z najbardziej krytykowanych kandydatów do parlamentu.

Aktualizacja: 07.09.2016 20:22 Publikacja: 06.09.2016 21:18

"Polak-katolik" w białoruskim parlamencie?

Foto: materiały prasowe

49-letni przedsiębiorca Włodzimierz Małachowski kandyduje w okręgu wyborczym w Dokszycach w pobliżu Głębokiego, miejscowości leżącej na północy Białorusi. Jest jedynym kandydatem do białoruskiego parlamentu, który otwarcie zadeklarował narodowość polską. „Tradycja, rodzina, własność. Polak. Katolik” – głoszą jego plakaty wyborcze, które, co ciekawie, zostały sporządzone w dwóch językach: polskim i białoruskim. Ale to nie dlatego znalazł się na pierwszym miejscu w rankingu dziesięciu kandydatów z najbardziej „nietypowymi” propozycjami, opublikowanym przez znany białoruski portal Tut.by.

„Zwrócić ziemię potomkom właścicieli z 1939 roku” – z takim hasłem wyborczym Małachowski ubiega się o miejsce w białoruskim parlamencie.

Jednak nie wszystkim pomysł ten na Białorusi się spodobał. Co więcej, rzucając takie propozycje, Małachowski ściągnął na siebie falę krytyki, a w sieciach społecznościowych nawet został okrzyknięty separatystą. Interesujące jest to, że temat nagłośniły nie państwowe, ale opozycyjne białoruskie media. „Czy warto zwracać ziemię polskim osadnikom, którzy faktycznie byli kolonizatorami Zachodniej Białorusi w okresie międzywojennym?” – pisze niezależna białoruska gazeta „Nasza Niwa”.

– Nikt dzisiaj nie będzie szukał żadnych potomków dawnych polskich właścicieli. Później powiedzą, że trzeba oddać Polsce całą zachodnią Białoruś. To nie są hasła poważnego kandydata, ten człowiek nie ma tu żadnych szans – mówi „Rz” gen. Nikołaj Czerginiec, były białoruski senator i szef rządowego Związku Pisarzy Białorusi. – Jest to historia, którą trzeba pamiętać, ale nie trzeba jej rozgrzebywać. To bardzo niebezpieczne – dodaje.

W rozmowie z „Rz” Małachowski tłumaczy, że chodzi mu przede wszystkim o „sprawiedliwość historyczną” i że nie rozumie, dlaczego jego propozycje wywołały takie kontrowersje. – Na Białorusi jest wiele zaniedbanych i zniszczonych zabytkowych obiektów. Potomkowie ich właścicieli mieszkają dzisiaj w Polsce. Trzeba dać im szansę zrobić tam porządek. Ziemia odzyskałaby właściciela, a państwo na tym by zarobiło – mówi. Jak twierdzi, jest członkiem zdelegalizowanego przez władze Związku Polaków na Białorusi (ZPB).

Reklama
Reklama

Tymczasem szefowa Rady Naczelnej ZPB Andżelika Borys podchodzi do tematu bardzo ostrożnie. – Związek Polaków na Białorusi nie wspiera żadnych kandydatów w tegorocznych wyborów. Nie znam człowieka i nie chcę go skrzywdzić. On ma prawo wygłaszać swoje prywatne zdanie. Ale musimy być ostrożni, ponieważ może to być prowokacja władz – mówi „Rz” Borys. – I bez tego działamy w bardzo trudnych warunkach, jesteśmy nazywani „piątą kolumną”, a mnie osobiście zarzucają uprawianie działalności politycznej. Władze już nieraz próbowały rozpętać konflikty pomiędzy Polakami a Białorusinami – dodaje.

Interesujące jest to, że Małachowski kandyduje z listy najstarszej opozycyjnej prawicowej partii Białoruski Front Narodowy (BNF). W tegorocznych wyborach poza Polakiem Małachowskim wystawiła ona kilku Litwinów (chodzi o Białorusinów utożsamiających się z historią i kulturą Wielkiego Księstwa Litewskiego). Na swoich plakatach wyborczych kandydaci BNF zamieścili trójpolowy herb Rzeczypospolitej z czasów powstania styczniowego, na którym oprócz polskiego Orła Białego widnieją Pogoń Litewska oraz symbol Rusi św. Archanioł Michał.

Szefostwo tego ugrupowania tłumaczy, że kontrowersyjne pomysły Małachowskiego są zgodne z programem partii. – Od początku swojego istnienia opowiadaliśmy się za wprowadzeniem własności prywatnej ziemi oraz restytucją mienia. Uczestniczyć mogliby w tym również Polacy, ale pod warunkiem że przyjęliby białoruskie obywatelstwo – mówi „Rz” Aleksander Stralcov-Karwacki, zastępca przewodniczącego BNF.

Nie tylko Małachowski przyciągnął uwagę białoruskich mediów. Jeden z kandydatów BNF przemawiał niedawno w telewizji publicznej w koszulce z napisem „Kula dla prezydenta” oraz nawoływał do zamknięcia granicy z Rosją. Od początku rządów Aleksandra Łukaszenki w białoruskim parlamencie nie było opozycji i nic nie wskazuje na to, by pojawiła się teraz.

Polityka
Czar Trumpa prysł? Wskaźniki poparcia niemal najniższe w tej kadencji
Polityka
Partia Finów krytykowana za obronę miss, która straciła tytuł za rasistowski gest
Polityka
Brytyjscy politycy bronią BBC przed atakami Trumpa. „Chce ingerować w naszą demokrację”
Polityka
Donald Trump pozywa BBC. Domaga się nawet 10 mld dolarów odszkodowania
Polityka
Donald Trump o zamordowaniu Roba Reinera: Cierpiał na zespół zaburzeń Trumpa
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama