Podczas bardzo burzliwej dyskusji nad obywatelskim projektem ustawy aborcyjnej, która odbyła się w środę późnym wieczorem w Sejmie, Stanisław Tyszka przerwał posiedzenie, nie dopuszczając do zdawania pytań przez posłów.
- Państwo posłowie z Platformy i z Nowoczesnej robią cyrk z tej izby. Ja tego cyrku tolerować nie będę - powiedział wówczas. Po zamknięciu obrad zwrócił się również do posłów Jerzego Meysztowicza (Nowoczesna) i Jakuba Rutnickiego (PO), by "nie zachowywali się jak małpy".
Za te słowa posłowie opozycji domagają się, aby Stanisław Tyszka został pozbawiony funkcji wicemarszałka Sejmu.
Tyszka, który wraz z Kamilą Gasiuk-Pihowicz (Nowoczesna) był gościem programu "Tak jest", argumentował, że jego obowiązkiem jako wicemarszałka jest dopilnowanie, aby Sejm obradował w sposób cywilizowany. Podkreślił, że posłowie są po to, aby z "szacunkiem i miłością, a nie z wrzaskiem i nienawiścią" rozmawiać o ludzkim życiu.
Kamila Gasiuk-Pihowicz stwierdziła, że Tyszka nie panuje nad emocjami, a posłowie mieli pełne prawo zadawać pytania, co wicemarszałek Sejmu im uniemożliwił Język zaś, którego użył, "nie licuje z powagą wicemarszałka Sejmu".