- Pisząc książkę o zabójstwie Grzegorza Przemyka myślałem o moich dzieciach. Jak opowiadać o takich rzeczach, by dziś poruszyć ludzi. Szukałem dla siebie drogi, jak się rozliczyć z PRL-em. Dziś mamy czasy polityki historycznej, ale jest ona robiona na odwal się - uważa Łazarewicz.
Zdaniem gościa programu dzisiejsza polityka historyczna prowadzona jest podobnie nudnymi metodami, jakie stosował gen. Jaruzelski mówiąc o budowie socjalizmu z ludzką twarzą i dzieląc opozycję na konstruktywna i niekonstruktywną. - To było tak nudne i schematyczne, że mnie, młodego człowieka, zupełnie to nie obchodziło. Trzeba było odwalić kolejne uroczystości, wysłuchać kolejnego kombatanta. Dziś wygląda to podobnie. Historia jest ciekawa, ale opowiadanie o niej w sposób, jaki proponuje władza jest wchodzeniem w te same schematy i młodym ludziom zaraz wyjdą bokiem.
- Mówienie o tym, że Wałęsa był zdrajcą, a liderem opozycji był Lech Kaczyński, nie jest opowiadaniem historii, tylko propagandą. Takich czarno-białych postaci nie ma ani w historii, ani w rzeczywistości. Pytanie, kto zaczął strajk w stoczni jest zakłamywaniem historii - uważa Łazarewicz.
Łazarewicz nie wie, czy za 20 lat powstanie podobna, jak o śmierci Grzegorza Przemyka, książka o śmierci Igora Stachowiaka. - Nie wiem. Nie znam kulis tej podejrzanej sprawy. Ale na pewno powstanie książka i wiele filmów o tym, co się dzisiaj dzieje w mediach. Co się dzieje w telewizji, która przypomina telewizję stanu wojennego. Myślę, że to nie jest tak, że wszystko można zadekretować, powiedzieć jak Jarosław Kaczyński: "nikt nas nie przekona, że białe jest białe, a czarne jest czarne". Bez wolności ludzie długo nie wytrzymają, a to, co się dzieje w telewizji publicznej, przypomina najgorsze czasy stanu wojennego. Dziwię się, że oni jeszcze nie występują w mundurach.
Na pytanie, czy nie przesadza mówiąc że mechanizmy stosowane przez dzisiejszą władzę są takie jak za PRL, Łazarewicz zaprzeczył: - Nie przesadzam. Proszę zobaczyć, co się działo z sanitariuszami w przypadku śmierci Grzegorza Przemyka. Mechanizm propagandy działa w ten sposób, że trzeba się było z nimi rozprawić. Od maja do maja przygotować społeczeństwo na to, ze sanitariusze to złodzieje, napadają i okradają ludzi. Nie wiem, ilu było wtedy sanitariuszy, ale w takiej grupie zawsze znajdzie się ktoś, kto to robi. Wtedy robiło się to tak, że wyciągało się sanitariusza, który przyszedł pijany na dyżur w Pcimiu Dolnym i pokazywało się go w dzienniku telewizyjnym. Dziś proszę zobaczyć, co się dzieje z sędziami. Jakiś sędzia ukradł kiełbasę w sklepie 10 lat temu, a pan się o tym dowiaduje dziś z billboardu. czy chciałby pan się dowiedzieć, że wszyscy dziennikarze są pijakami? To jest mechanizm propagandy: zdyskredytować, odebrać godność.