Śledczy zamierzają postawić Stanisławowi Gawłowskiemu pięć zarzutów, w tym trzy korupcyjne. Według prokuratorów w czasie, gdy był wiceministrem w rządzie PO–PSL, przyjął 175 tys. zł w gotówce, zegarki, nakłaniał też do korupcji.
Materiał dowodowy jest „obszerny i skrupulatnie zgromadzony" – zapewnia Prokuratura Krajowa, a według informacji „Rzeczpospolitej” polityka mają obciążać przedsiębiorcy i podsłuchane rozmowy.
Platforma Obywatelska twardo broni swojego sekretarza generalnego. – Nie będziemy ulegać szantażowi i naciskom politycznej prokuratury Zbigniewa Ziobry – mówił szef Klubu PO Sławomir Neumann. Ale jak wynika z naszych nieoficjalnych rozmów, w partii się spodziewano, że sekretarz generalny będzie miał kłopoty.
Gotówka i zegarki
Główne korupcyjne zarzuty, jakie śledczy chcą postawić Gawłowskiemu, są związane z trwającym od 2013 r. śledztwem w sprawie „afery melioracyjnej”, czyli nadużyć przy 105 inwestycjach wartych kilkaset milionów złotych, prowadzonych przez Zachodniopomorski Zarząd Melioracji i Urządzeń Wodnych w Szczecinie (ZZMiUW). W tym śledztwie jest 56 podejrzanych.
Co ma obciążać Gawłowskiego? Według śledczych w sierpniu 2011 r. od jednego z przedsiębiorców przyjął w swoim domu 170 tys. zł łapówki. „W zamian, wykorzystując pozycję wiceministra” miał oferować przedsiębiorcy „pomoc w zdobywaniu wielomilionowych kontraktów” od Zarządu Melioracji.