A co poradziłaby pani młodej dziewczynie, która – jak pani kiedyś – marzy, by zostać aktorką i chce grać w filmach?
Po pierwsze, żeby nie słuchała tych, którzy powtarzają, że na planie trzeba zachowywać się tak, jakby kamery w ogóle nie było. Bzdura! Ona jest. I trzeba mieć z nią dobre relacje, bo inaczej zachowa się w stosunku do ciebie jak nieznosząca cię macocha. Więc powiedziałabym: wyobraź sobie, że idziesz na przyjęcie. Spotykasz tam wyjątkowo atrakcyjnego faceta i strasznie chcesz przyciągnąć jego uwagę. Zacznij wszystko robić dla niego, ale nie patrz w jego stronę, bo jak będziesz natrętna, on się zniechęci. Mężczyzna nie szanuje kobiety, która mu się narzuca. Chce zdobywać. Dokładnie tak samo jest z kamerą. Robisz wszystko z myślą o niej, ale udajesz, że jej nie widzisz. A druga rada, ważniejsza: nie udawaj. W aktorstwie najważniejsza jest prawda. Możesz być superatrakcyjna i mieć najzgrabniejszy tyłek, jeśli poruszasz fałszywe nuty, ludzie to zauważą.
Jak wpływają na przemysł filmowy ruchy takie jak #metoo czy Time's Up?
Mam za sobą straszne doświadczenie. Jako 30-letnia kobieta we własnym domu zostałam zgwałcona przez nieznanego mężczyznę, który zadzwonił do moich drzwi. Kiedy zrobił swoje i wyszedł, roztrzęsiona wezwałam policję. Przyjechało dwóch facetów. Jeden z nich zadzwonił do kogoś: „To wygląda dość prawdopodobnie". Dokładnie tak powiedział: „dość prawdopodobnie". Najgorsze czekało mnie jednak później, gdy prokurator spytał: „Pani jest aktorką? To może chce pani w ten sposób zyskać rozgłos?". Już nie wiedziałam, co było gorsze: gwałt czy to upokarzające pytanie. Przeżyłam traumę i wiem, jak trudno ją przetrawić. A jednak zaraz powiem coś niepopularnego. Boję się tego, co się dzieje dzisiaj w przemyśle filmowym. Molestowanie kobiet jest karygodne, musi być niedozwolone i karane. Ale trzeba być bardzo ostrożnym, gdy słyszy się oskarżenia. Jeden z moich argentyńskich przyjaciół został posądzony o gwałt. Po jakimś czasie oskarżenie okazało się fałszywe, ale człowiek został zniszczony. Nie może się psychicznie podnieść. Trudno też doprowadzić do sytuacji, gdy na planie reżyser będzie bał się do aktorki uśmiechnąć czy spontanicznie poprawić jej przed ujęciem włosy. Nie można bać się każdego dotyku, bliskości, nawet żartu, żeby nie został źle zrozumiany.
Jest coś, co by pani w swoim życiu zmieniła, gdyby mogła je pani zacząć od nowa?
Lepiej wybierałabym mężczyzn, bo kiepsko mi z tymi miłościami szło. Jeden facet zabrał mi dzieci. Inny, z którym spędziłam prawie 15 lat, wydał wszystkie moje pieniądze, wziął pożyczki pod moje domy i upłynnił się, zostawiając mnie z kolosalnymi długami. Spłacałam je potem przez 20 lat. Dzisiaj jestem sama i bardzo mi z tym dobrze. Dzieci i wnuki są w Madrycie, widujemy się często. Ale na stałe mieszkam w Paryżu. Okna mojego mieszkania z jednej strony wychodzą na Opéra Bastille, z drugiej na wieżę Eiffla. Czuję się tu świetnie. Początki nie były łatwe, ale dzisiaj kocham atmosferę Paryża. A kiedy mam na to ochotę, jadę do domu na prowincji i nikogo nie muszę oglądać. Delektuję się ciszą.
Co jest najważniejsze w życiu?
Zależy od momentu, w jakim jesteś. Mam 73 lata. Trochę przeszłam. A im jestem starsza, tym częściej myślę, że najważniejsza jest wolność, która pozwala robić to, co się chce.