Skandalista ojciec Knotz

Nazwano go twórcą katolickiej Kamasutry, kościelnym Starowiczem, jego książka zyskała rozgłos na całym świecie. Kim jest o. Ksawery Knotz, kapucyn, który doradza małżeństwom w sprawach życia seksualnego?

Aktualizacja: 06.06.2009 14:02 Publikacja: 05.06.2009 20:14

o. Ksawery Knotz

o. Ksawery Knotz

Foto: Fotorzepa, Krz Krzysztof Łokaj

Gdy siedzi w klasztornym pokoju, surowym, chłodnym i cichym, z oknem na ogród i dużym stołem dla gości, nie zaprzecza – takiego właśnie rozgłosu się spodziewał. Agencja Associated Press była zachwycona. „Teologiczny i praktyczny przewodnik dla katolików, który ma niewiele wspólnego z purytańskimi postawami kojarzonymi z Kościołem rzymskokatolickim” – napisała. BBC podkreślała dążność do zerwania z pruderyjnymi stereotypami w Kościele. Ojciec Ksawery Knotz nie kryje zadowolenia. – Można powiedzieć, że ich przelicytowałem! Powiedziałem, że seks jest piękny. I to seks z Bogiem. No i wszyscy się emocjonują!

W krypcie trzystuletniego klasztoru Kapucynów w Stalowej Woli-Rozwadowie leżą omszałe trumny Lubomirskich, fundatorów klasztoru. Dębowe belki w refektarzu pamiętają Jana III Sobieskiego. Dziennikarze nie przyjeżdżają tu jednak dla trumien i belek. Nie ma dnia, by nie pojawił się ktoś zainteresowany seksualną rewolucją o. Ksawerego.

[srodtytul]Odczytywanie Knotza [/srodtytul]

Książkę „Seks, jakiego nie znacie. Dla małżonków kochających Boga” portale internetowe okrzyknęły katolicką Kamasutrą. Ma imprimatur (zgodę biskupa) i stała się bestsellerem. 5 tys. egzemplarzy Wydawnictwo św. Pawła sprzedało na pniu. Każdy może w tej książce znaleźć coś dla siebie. Czytelnik liberalny zwróci uwagę na zdanie, że „w czasie współżycia seksualnego małżonkowie mogą okazywać sobie miłość w każdy sposób, mogą obdarzać się nawet najbardziej wyszukanymi pieszczotami”. Łącznie z pieszczotą genitaliów i seksem oralnym. „Miłość męża do żony obliguje go, aby po swoim własnym zaspokojeniu pieścił jej wargi sromowe i łechtaczkę do czasu, aż osiągnie orgazm” – pisze o. Knotz.

Katolik konserwatywny przeczyta, że nieocenioną wartością jest zachowanie czystości przedmałżeńskiej. Antykoncepcja farmakologiczna i używanie prezerwatyw to grzech. Dla małżonków jedyną dopuszczalną metodą jest badanie cyklu płodności, bo więź małżeńska nie może się rozwijać, gdy małżonkowie nie szanują swojej cielesności i stawiają przeszkodę „naturalnemu przebiegowi procesów związanych z przekazywaniem życia”. Ojciec Knotz napomina, że „najlepszy model współpracy między małżonkami jest wtedy, gdy żona obserwuje swą płodność, a mąż zapisuje i analizuje wyniki”. Jedyną polecaną metodą leczenia bezpłodności jest naprotechnologia – jako przeciwwaga dla in vitro.

Amator zdrowego żywienia dowie się, że dbający o zdrowie małżonkowie powinni ograniczyć spożywanie produktów zwierzęcych. W codziennym jadłospisie nie powinno za to zabraknąć nienasyconych kwasów tłuszczowych, które znajdują się w olejach roślinnych i rybach. Wpływają one korzystnie na przemianę materii, pracę układu krążenia i mózgu – a co za tym idzie, na życie intymne. „Warto jeść jarzyny, takie jak seler, por, bakłażan, korzeń pietruszki, sałatę i paprykę, dynię, pomidor, marchew, szparagi, które mogą pełnić rolę łagodnych afrodyzjaków. Podobną moc mają grzyby. Zwłaszcza smardze i prawdziwki” – pisze zakonnik.

[srodtytul]Język na nowe czasy [/srodtytul]

Ojciec Knotz zachwycił Piotra Pacewicza z „Gazety Wyborczej”, ateistę, który nie dowierza, że katolicy mogą uprawiać seks przy zapalonym świetle. „Serce mi rośnie, gdy słucham ojca, że tak można otwarcie mówić o seksie, z taką wrażliwością i bez podtekstów czy fałszywych tonów” – to fragment wywiadu w „Dużym Formacie”. Ale ojciec Knotz wystąpił już także dwa razy w Radiu Maryja. W audycji dla małżonków (tylko dla dorosłych) odpowiadał na pytania słuchaczy. Żadnych łechtaczek, orgazmów, penetracji. Przyjęto go pozytywnie. – Język trzeba dostosować do słuchaczy – tłumaczy.

Wnikliwa lektura książki o. Knotza ostatecznie musi jednak rozczarować środowiska liberalne obyczajowo. „Katolicka Kamasutra Knotza jest w istocie elementarzem. Zbiorem oczywistości w dziedzinie uczuć, erotyki, relacji międzyludzkich. Podtrzymującym katolicką ortodoksję w każdym calu, włącznie ze sprzeciwem wobec seksu pozamałżeńskiego i wobec sztucznej antykoncepcji. Czymś nowym może się wydawać właśnie język dostosowany do współczesnego odbiorcy. Niebojący się słów, takich jak orgazm, seks oralny, łechtaczka, masturbacja czy prezerwatywa” – napisała „Polityka”.

Powody, dla których o. Knotz zdecydował się zajmować sprawami seksu, wynikają z poczucia misji. Jak przystało na kapucyna, którego charyzmatem jest apostolstwo. Wszystko, co robi, wypływa z przyjętego założenia: Skoro współczesna kultura stawia przyjemność ciała na piedestale, katolicy zamiast się od niej odwracać plecami, muszą nawiązać z nią dialog.

Znamienne, że do dialogu przystąpił 44-letni kapłan z Rzeszowa. Ze stolicy Podkarpacia, najbardziej tradycyjnego i katolickiego z polskich regionów. Miejsca wskazywanego przez siły postępu jako centrum polskiego zaścianka. – Wychowałem się w klasycznej katolickiej rodzinie. Rodzice byli niezależni w swoim myśleniu, ale mieli kręgosłup moralny – wspomina o. Knotz. Matka, historyk sztuki po Katolickim Uniwersytecie Lubelskim, w latach sześćdziesiątych nie mogła znaleźć pracy z powodu nieodpowiedniego dyplomu. Ojciec pracował jako geograf i kartograf. Nie należeli do partii, nie awansowali. Wychowali dwójkę dzieci, ojciec Ksawery ma młodszą o 1,5 roku siostrę.

Knotzowie w sprawach seksu byli otwarci. Na półce w bibliotece stała książka „Małżeństwo doskonałe” Teodora van de Velde, ówczesny podręcznik ars amandi. A o tym, że nie była bezużyteczna, mały Ksawery przekonał się, podsłuchując rozmowę, w której rodzice dziwili się, że kuzyn czegoś o „tych rzeczach” nie wiedział. – Seks nie był w domu tematem tabu – opowiada zakonnik. Gdy miał 5 lat, dostał od rodziców w prezencie węgierską książeczkę. Na obrazkach były kogut i kurka, piesek i suczka, mężczyzna i kobieta. I małe kurczaki, pieski i dzieci. Uproszczony, dostosowany do możliwości percepcji kilkuletniego umysłu, proces rozrodczy. – Dzięki temu wcześnie wiedziałem, skąd się biorą dzieci, i nie zadawałem pytań – opowiada.

Gdy podrósł, edukacja przeniosła się na poziom książki „Co każdy chłopak wiedzieć powinien”. – Świerszczyków pod łóżkiem nie było – zapewnia. Chociaż koledzy w szkole się nimi ekscytowali, nie za bardzo miał świadomość, co to dokładnie jest. Wiedział jednak, że coś złego. Rodzinie zdarzało się wyjeżdżać za zachodnią granicę. Wtedy w kioskach między półkami szukał komiksów. Tam drukowano ich mnóstwo, w Polsce były nie do dostania. Raz przy tych poszukiwaniach zobaczył na wystawie coś z pornografii. Rodzice jednak delikatnie go odciągnęli – tak że nie zdążył się przyjrzeć. Więc była edukacja seksualna, ale zdrowa, bez przegięcia.

To, że zostanie kapłanem, zrozumiał w trzeciej klasie liceum. Wcześniej była formacja w ruchu oazowym, kilka miłości na zabój, w tym jedna prawie roczna, „szczęśliwa i nieszczęśliwa”. Zakon kapucynów wybrał metodą prób i błędów, zafascynowany osobowością jednego z kapłanów. Trzy lata nowicjatu, w klasztorze poza miastem, który prowadził gospodarstwo rolne, uznaje za cenne doświadczenie. Praca w polu, wstawanie o 5 rano do obrządku świń i krów. – Nie szło mi za dobrze, byłem miejskim dzieckiem. Koledzy czasem pomagali, ale trzeba zaczynać od podstaw, od zwykłej fizycznej pracy. – Potem było sześć lat seminarium w Krakowie. Po jego ukończeniu trafił do Wrocławia. Katechizował w liceum ekonomicznym, gdy religia wchodziła do szkół. Prowadził też odnowę charyzmatyczną, w której ludzie mistycznie porozumiewają się z Bogiem. – Nie jest to do końca moje – przyznaje.

[srodtytul]Przemycanie wartości[/srodtytul]

O tym, że zajmie się problemami seksualnymi małżeństw, zdecydował, gdy jako młody kapłan pod koniec lat 90. przez trzy lata mieszkał w klasztorze we Fryburgu. Tam, ucząc się języka, obserwował odrywanie się ludzi od religii. Problemy aborcji, antykoncepcji, celibatu, in vitro były stawiane na porządku dziennym, ale bez żadnej refleksji w punktu widzenia nauczania Kościoła. – Zrozumiałem wtedy, że dla tych wszystkich spraw kluczowy, newralgiczny jest problem człowieka i jego seksualność. Postanowiłem więc się nim zająć – opowiada. Część materiałów do pracy naukowej przywiózł z Fryburga. Nad doktoratem pracował już na KUL. Pracę obronił w 2000 r. Zaraz potem wydał w wersji książkowej „Akt małżeński. Szansa spotkania z Bogiem i współmałżonkiem”. – Byłem pierwszym od 30 lat księdzem w polskim Kościele, który na taką skalę zajął się rozwijaniem teologii ciała – podkreśla. Publikacja traktująca o tym, że Pan Bóg nie jest wrogiem małżeńskiego seksu, przeszła jednak bez echa. Pisana naukowym językiem nie przebiła się do mediów. O. Knotz postanowił więc spróbować inaczej. – Wiedziałem, w jakim kierunku trzeba iść. To, o czym opowiadam, powinno być piękne, ekscytujące, atrakcyjne. I – by dotrzeć do ludzi – musiało burzyć stereotypy, wkładać kij w mrowisko – uśmiecha się, opowiadając o swoim planie. No i zawrzało. Na forum „Frondy”, która wiosną zrobiła z o. Knotzem długi wywiad, na forach katolik.pl i wielodzietni.org. A nawet na portalach gejowskich. Jedni atakowali: „Książki o. Knotza można tłumaczyć na różne języki. Ale myślę, że w niektórych sprawach o. Knotz będzie się musiał tłumaczyć przed Panem Bogiem”. „Wydaje mi się, że w scenariuszu o. Knotza woda toaletowa wygrywa z wodą święconą 1:0”. Inni brali zakonnika w obronę: „Przeczytałam całą książkę i nie znalazłam tam nic złego. Po tej książce wiem, że trzeba trwać we wstrzemięźliwości w odpowiednim czasie”.

Teraz, gdy o. Knotz w zaciszu kapucyńskiego klasztoru ogląda dyskusję, którą wywołał, może zacierać ręce. Jego skrzynka e-mailowa jest zapchana. – A jakby było jak dotychczas, czyli grzecznie, nikt by się nie zainteresował. A penis, pochwa to narządy ludzkie – mówi kapucyn. I podkreśla, że rzadko używa dosadnych słów. Gdy jednak to robi, już się nie czerwieni. – Jeśli ludzie mówią o seksie i związanych z nim problemach, to znaczy, że są dla nich ważne. Przełamuję tabu. Bo co jest alternatywą? To, że katolicy będą milczeć i nie dotrą ze swym przekazem.

[srodtytul]Kto wygra mecz? [/srodtytul]

W jego zamierzeniach książka „Seks, jakiego nie znacie” to tylko pierwsza wygrana bitwa w przegrywanej do tej pory przez katolików wojnie. – Rozgłos spowoduje, że ludzie zainteresują się książką. Gdy wezmą ją do ręki, zobaczą, że proponowany jest w niej model życia alternatywny wobec wszechobecnego w mass mediach. Dostaną okazję do przemyśleń – planuje o. Knotz.

Na razie jednak medialne przekazy sprowadzają się do cytowania co bardziej odważnych fragmentów książki. Tymczasem w przekazie o. Knotza jest znacznie więcej o odpowiedzialności za drugiego człowieka, samoograniczeniu potrzeb, wstrzemięźliwości płciowej. Ale tę część media pomijają. – Mam świadomość, że cały wątek religijny i sakralny jest fundamentalny dla tego, co mówię. A w przekazach dominuje perspektywa erotomana – śmieje się zakonnik. Na własny użytek tłumaczy to tym, że chrześcijaństwo nie jest z tego świata i na tym świecie nie będzie propagowane. – Dlatego zawsze będą pisać, że jestem twórcą katolickiej Kamasutry. Nie pojawi się natomiast zdanie, że Ewangelia może być inspiracją dla udanego życia seksualnego. Różaniec nigdy nie będzie przedstawiony atrakcyjnie, za to wszyscy pochylą się nad głębią medytacyjną mantry. A ja nigdy nie będę przedstawiony jako kapłan, który pracuje z małżonkami, tylko jako seksuolog. Do tego zakonnik, co dodaje przekazowi pikanterii. Zdaję sobie z tego sprawę – mówi o Knotz.

Jak radzi sobie z celibatem, skoro jako ksiądz ciągle żyje sprawami seksu? – Wybór kapłaństwa jest jak wybór żony. Nawet jeśli przez chwilę odczuwa się pokusę, zawsze przychodzi opamiętanie, refleksja o tym, kim się w życiu jest. Znam osoby, które z kapłaństwa odeszły i założyły rodziny. I dalej mają problem ze sobą – mówi o. Knotz. Jego ulubioną metaforą jest piłka nożna, gol i boisko. W ten sposób chce dotrzeć ze swym przekazem do małżonków. „Czy seks małżeński będzie wesoły i spontaniczny jak gra Brazylii czy wytrwały, ale mało porywający jak gra Niemców, zależy tak naprawdę od nich, od ich kultury, duchowości, temperamentów, dialogu i ćwiczeń”. „Mamy rozegrać wspaniały mecz naszego życia, małżeństwa pożycia seksualnego. Tak jak istotą gry w piłkę jest piękna, pasjonująca walka o zwycięstwo, tak istotą moralności katolickiej jest piękne, ciekawe, dobre, zwycięskie życie” – pisze w najnowszej książce „Puzzle małżeńskie”, której współautorką jest Monika Waluś. – Nie jestem zagorzałym kibicem – wyznaje zakonnik. Mecze, owszem, ogląda. Zwłaszcza reprezentacji. Sportowym emocjom oddaje się także podczas mistrzostw świata.

Na co dzień wiedzie życie klasztorne. O 6.15 modlitwy, potem msza i rozejście do własnych zajęć. Modlitwa w południe, o 19 nieszpory. I co weekend rekolekcje. Spotkań – przede wszystkim z małżeństwami – jest teraz znacznie więcej. Grupy organizuje związany z oazą Domowy Kościół. – Ludzie przyjmują mnie bardzo otwarcie. Na ogół chętnie się dzielą doświadczeniami. Chcą mówić o problemach.

Trwają rozmowy o przetłumaczeniu „Seksu, jakiego nie znacie” na angielski, włoski, czeski i słowacki. W planie są kolejne książki. Ojciec prowadzi portal Szansa Spotkania. Cały czas pojawia się jednak wątpliwość, jak bardzo można dostosowywać przekaz do odbiorcy?

O. Knotz to jednak nie jest światowa awangarda. Ot, choćby dr Stacy Spencer, duchowny z Memphis w stanie Tennessee, swoją książkę „Nadzy i bezwstydni”, traktującą o seksie i zawierającą wiele odniesień biblijnych, opatrzył schematami aktów seksualnych. By wierni widzieli, o czym mowa. Czy o. Knotzowi uda się zachować równowagę między treścią przekazu a oczekiwaniami odbiorców, gdy apetyt rośnie w miarę jedzenia?

Plus Minus
Podcast „Posłuchaj Plus Minus”: AI. Czy Europa ma problem z konkurencyjnością?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Psy gończe”: Dużo gadania, mało emocji
Plus Minus
„Miasta marzeń”: Metropolia pełna kafelków
Plus Minus
„Kochany, najukochańszy”: Miłość nie potrzebuje odpowiedzi
Materiał Promocyjny
Świąteczne prezenty, które doceniają pracowników – i które pracownicy docenią
Plus Minus
„Masz się łasić. Mobbing w Polsce”: Mobbing narodowy