To, że dla wielu hasło „Yes, we can” to już tylko wytarty polityczny slogan, najdobitniej pokazują sondaże. Tylko połowa Amerykanów uważa, że prezydent sprawdza się na swoim stanowisku. A aż 42 procent źle ocenia jego pracę. To wyniki najnowszego badania opinii publicznej przeprowadzonego przez Uniwersytet Quinnipiac. I chociaż w innych sondażach Barack Obama wypada o kilka punktów procentowych lepiej, to niezależnie od tego, czy badania robił Instytut Gallupa czy Pew, wyraźnie widać, że prezydent systematycznie traci poparcie i nie jest wcale bardziej popularny niż George Bush czy Richard Nixon w porównywalnym momencie prezydentury. Od początku roku wiarę w demokratycznego prezydenta straciło kilkanaście milionów wyborców.
On po prostu nie jest taki, jak go reklamowano. Dla normalnego człowieka nic się nie zmieniło. Czuję się oszukany – takie właśnie opinie Amerykanów, którzy w styczniu ze ściśniętym ze wzruszenia gardłem, pełni nadziei obserwowali historyczną inaugurację prezydenta, coraz częściej przytaczają najważniejsze media w USA. Komentatorzy zgodnie przyznają: podczas najbliższych kilku tygodni Obama będzie musiał stoczyć walkę, która może przesądzić o losach jego prezydentury.
[srodtytul]Ręce precz od naszych kieszeni[/srodtytul]
Dlaczego pytani ostatnio przez CNN Amerykanie wystawili prezydentowi trójkę z plusem, mimo że jeszcze 100 dni wcześniej uważali Obamę za ucznia czwórkowego? Otóż mogą czuć się zawiedzeni tym, że nie przeprowadził on jeszcze reformy edukacji, nie zajął się poważnie ochroną środowiska, a jego pomysły na ratowanie gospodarki wciąż nie przynoszą rezultatów.
Mimo wpompowania w gospodarkę 787 miliardów dolarów bezrobocie, zamiast zmaleć, wzrosło do ponad 9 procent, a kolejni zadłużeni po uszy Amerykanie, którzy nie mogą spłacać kredytów mieszkaniowych, tracą domy i przeprowadzają się do miasteczek namiotowych.